Wczoraj na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt posłowie omawiali najnowszy raport fundacji „Viva!”, dotyczący przemysłu futrzarskiego. Dane, które przedstawiła fundacja, są zatrważające.
Podczas posiedzenia główne tezy raportu przedstawili parmalentarzystom Martna Kozłowska i Mikołaj Jastrzębski z „Vivy!”.
– W naszym kraju hoduje się prawie 8 mln zwierząt; większość – ponad 7 mln 800 tys. – to norki – komentuje Martyna Kozłowska. Polska zajmuje zatem drugie, niechlubne miejsce w Europie pod tym względem. Kozłowska odniosła się również do koronnego argumentu, jaki przedstawiają na swoją obronę hodowcy – “dajemy zatrudnienie”: – Fermy nie dają miejsc pracy. Sprawiają natomiast, że spadają ceny okolicznej ziemi i maleje atrakcyjność turystyczna regionu.
Właściciele ferm, jak twierdzą działacze, nagminnie zawyżają międzynarodowe statystyki, by móc udawać, że przemysł futrzarski rośnie w siłę, stając się ważną gałęzią polskiej gospodarki, a sprzeciw społeczny jest jedynie nakręcany przez organizacje prozwierzęce. Według danych Fur Europe, na które powoływała się „Viva!”, w całej Europie przy hodowlach zatrudnionych jest 60 tys. osób – zatem nieprawdą są tezy, że w Polsce umiejscowione jest ponad 80 procent hodowli (co dawać ma 50 tys. miejsc pracy). W Polsce działa około 700, nie zaś 31 tysięcy ferm futrzarskich (jak chciałby Polski Związek Hodowców Zwierząt Futerkowych). Mimo to warunki, w jakich przetrzymywane są zwierzęta, są niehumanitarne. Działacze prozwierzęcy wykazywali to wielokrotnie.
Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt Paweł Suski zapewnił, że zespół pracuje nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt, w której prowadzenie hodowli zwierząt futerkowych zostałoby zakazane. – Proponujemy wprawdzie długie vacatio legis, ale jest to w pewien sposób uzasadnione właśnie skalą tego rodzaju działalnością w Polsce i posiłkujemy się doświadczeniami innych krajów – Holandia wprowadziła zakaz z vacatio legis dwunastoletnim – powiedział, uprzedzając wątpliwości ekologów.
Trudno będzie odkręcić nowelizacją prawa z 2004, korzystną dla hodowców. Pozwala ona w wielkim skrócie na hodowanie do 84 tys. Norek na jednej fermie bez konieczności sporządzenia raportu środowiskowego i bez konieczności konsultowania się z mieszkańcami, nawet jeśli taki raport powstanie. To skutkuje sztucznym rozbijaniem przez hodowców większych ferm na kilka małych, by uniknąć kłopotów.
Nie wszyscy parlamentarzyści wieszczą sukces tego projektu. Jarosław Sachajko z Kukiz’15 uważa, że nie spotka się on ze społecznym poparciem. Uważa, że działacze powinni skupić się tylko na poprawie warunków w hodowlach: – Skoro nie będzie można hodować zwierząt w celach ubraniowych, to za chwilę nie będzie można ich zabijać w rzeźniach – powiedział.
Równolegle przygotowywane są inne projekty nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt (autorstwa Nowoczesnej oraz rządowy – Ministerstwa Sprawiedliwości, który trafił do konsultacji w grudniu 2016). W każdym z nich znalazły się zapisy o zakazie trzymania psów na uwięzi, wykorzystywania zwierząt w cyrkach a także zakaz hodowli na futra.
Zgodnie z badaniami Gfk, 67 proc. Polaków pragnie całkowitego zakazu hodowli i zamknięcia ferm futerkowych.
Raport fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt “Viva!” można znaleźć i ściągnąć tutaj.