Głowa nieuznawanego państwa Donieckiej Republiki Ludowej, Aleksander Zacharczenko, ogłosił dzisiaj, że w celu zakończenia wojny w Donbasie konieczne jest powstanie nowego państwa pod nazwą Małorosja.
Formy rządów nowopowstałego państwa będą określone za miesiąc, na posiedzeniu komitetu organizacyjnego.
Ta niespodziewana decyzja władz DRL wprowadza mnóstwo zamieszania wokół sytuacji na wschodniej Ukrainie i w Środkowo-Wschodniej Europie. Zacharczenko powiedział dziennikarzom, że sytuacja na Ukrainie znalazła się w ślepym zaułku i w związku z tym powstała konieczność powołania na okres trzech lat nowego państwa. W jego konstytucji, mówił Zacharczenko, będzie zapisany status neutralności i dążenie do odtworzenia związków z Rosją, a także kurs na przyłączenie się do związku Rosji i Białorusi (ZBiR).
Zacahrczenko powiedział również, że aby nowe państwo utrzymało się, niezbędne będzie poparcie ludności i społeczności międzynarodowej.
– Aby zatrzymać wojnę domową, dokonaliśmy przeglądu sytuacji i doszliśmy do wniosku, że Ukraina jest państwem nieistniejącym (upadłym). Kijowski reżim nie jest w stanie odżegnać się od wojny domowej – stwierdził Zacharczenko.
„My, przedstawiciele byłej Ukrainy ogłaszamy o powstaniu nowego państwa, które jest następcą Ukrainy. Ustaliliśmy, że nowe państwo będzie nazywać się Małrosja, ponieważ nazwa Ukraina zdyskredytowało się. Stolica Małorosji ustanawiamy miasto Donieck” – czytamy w karcie powstania Małorosji.
Konstytucja ma być przyjęta w ogólnonarodowym referendum.
Kijów zareagował błyskawicznie. Prezydent Ukrainy, Petro Poroszneko powiedział, że Ukraina przywróci swoją władzę nad Donbasem i Krymem. Przewodniczący komisji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw rosyjskiej Dumy powiedział z kolei, że powstanie nowego państwa jest nieuchronne.
Niezależnie od tego, jak potoczą się losy nowego tworu na terenie wschodniej Ukrainy, jest pewne, że decyzja ta bynajmniej nie uspokoi sytuacji w tym regionie, a wręcz przeciwnie – grozi eskalacją konfliktu, w którym do tej pory zginęło 10 000 osób.
Obserwatorzy czekają na oficjalne reakcje Rosji, UE i NATO.