Chciał powstrzymać negocjacje w sprawie zniesienia apartheidu w RPA, zamordował przywódcę tamtejszych komunistów. Odsiaduje wyrok dożywocia, ale dla polskich nacjonalistów jest bohaterem. Czy budzi szczególną sympatię również u polskich dyplomatów?

Neonazistowski morderca Janusz Waluś / nacjonalista.pl
Janusz Waluś / nacjonalista.pl

Janusz Waluś, polski emigrant w RPA, rasista, działacz neonazistowskiego Afrykanerskiego Ruchu Oporu, 10 kwietnia 1993 r. zastrzelił Chrisa Haniego, który nie tylko był politykiem czarnoskórym, ale w dodatku przewodził południowoafrykańskim komunistom. Został skazany na śmierć, karę zamieniono ostatecznie na dożywocie. Mimo upływu lat to nadal jedno z najgłośniejszych morderstw w RPA, o której polityczne konsekwencje nie przestają się spierać działacze i komentatorzy.

W Polsce o Walusiu pamiętają głównie nacjonaliści, dla których to bohater i człowiek godny naśladowania. Gdy reprezentacja narodowców, dzięki ruchowi Kukiz’15, znalazła się w Sejmie, poseł Robert Winnicki wystosował do Ministerstwa Spraw Zagranicznych zapytanie, czy Polska zaangażuje się w jego uwolnienie. Wcześniej bowiem sąd zezwolił na warunkowe zwolnienie mordercy, ale minister sprawiedliwości RPA wniósł odwołanie i skazany musiał pozostać w zakładzie karnym.

Odpowiedź MSZ na zapytanie posła dała jednak wiele interesujących informacji, co relacjonuje „Rzeczpospolita”. Jak napisał wiceminister sprawiedliwości Jan Dziedziczak, konsul RP w Pretorii średnio co dwa miesiące odwiedza Janusza Walusia, „okazując mu możliwą pomoc i wsparcie”. Wsparcie wyraża się m.in. w dostarczaniu książek i materiałów związanych z historią Anglii i Portugalii, czym osadzony się szczególnie interesuje, oraz polskich gazet. W ciągu ostatnich czterech lat dzięki pomocy placówki dyplomatycznej Polak mógł również dwa razy leczyć się u prywatnego dentysty. Za gazety i dentystę Janusz Waluś zapłacił z własnych środków. Na tym jednak się nie skończyło – konsulat wręczał mu również prezenty z okazji urodzin i świąt. Było wśród nich radio z odtwarzaczem CD oraz słownik i płyty do nauki języka portugalskiego. To już zakupiono z pieniędzy publicznych.

Prezenty prezentami, ale marzenie posła Winnickiego o zwolnieniu Walusia jednak się raczej nie spełni. Polscy dyplomaci, pisze MSZ, nie mają podstaw, by ingerować w działalność wymiaru sprawiedliwości obcego państwa. A „pomoc i wsparcie” dla skazanego to, według MSZ, to realizacja konstytucyjnego obowiązku opieki konsulów nad Polakami poza granicami kraju. Z taką opinią nie zgodził się zapytany przez „Rzeczypospolitą” były minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. Przypomina on, że Waluś nie jest jedynym polskim więźniem za granicą, jednak sytuacja, w której konsulat regularnie go wspiera i wręcza mu upominki, jest wyjątkowa. Przykładowo Polacy skazani za przemyt narkotyków w Ameryce Łacińskiej, gdzie warunki w zakładach karnych są tragiczne, zwykle nie mogą w ogóle liczyć na pomoc.

– Takie zachowanie konsula może świadczyć o demonstrowaniu sympatii dla więźnia. To zdumiewające, biorąc pod uwagę powód skazania – podsumował Cimoszewicz.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. tak, tak cimoszka… „W ciągu ostatnich czterech lat”, a więc za rządów twoich kumpli z PO, cimoszewiczu

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…