Są jedną z najgorzej opłacanych grup zawodowych w sektorze opieki medycznej. Ich praca jest stresująca i bardzo odpowiedzialna społecznie. Mają dość. Dziś o 16:00 ratownicy medyczni rozpoczynają ogólnopolski protest.
Oflagowane Szpitalne Oddziały Ratunkowe, pracownicy w czarnych koszulach – takie widok mogą zastać pacjenci dziś w godzinach popołudniowych. To obraz gniewu pracowników ratownictwa medycznego, którzy protestują przeciwko trudnym warunkom pracy i dramatycznie niskim wynagrodzeniom. – Ratownik w Polsce zarabia od 1600 do 3 tys. zł na rękę. Ale 3 tys. to wyjątek. Mediana zarobków to mniej niż 2 tys. netto – powiedział „Gazecie Wyborczej” Roman W. Badach-Rogowski, szef Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Ratownicy biją na alarm – taka sytuacja może doprowadzić do deficytu chętnych do podejmowania zawodu, co z kolei obniży standard świadczonych usług medycznych i bezpośrednio przełoży się na zagrożenie życia i zdrowia pacjentów. Zarobki, a także standardy pracy nie zachęcają bowiem nikogo, komu marzy się w miarę stabilne życie. – Oglądamy śmierć, czasem nam grożą, biją, często niestety też ludzie na nas krzyczą. To wszystko za tak niskie płace. Na tyle wyceniane są nasze usługi ratujące życie – tłumaczy uczestnik dzisiejszego protestu, Kacper Mazurkiewicz, ratownik medyczny z Wrocławia.
Czego żądają ratownicy? Podwyżki w wysokości 1600 zł brutto. Jeśli ministerstwo zdrowia nie spełni ich żądań, protest zostanie zaostrzony. Wiadomo jednak, że na pewno nie będzie to strajk totalny. Pracownicy nie chcą, aby ich działania zostały ocenione jako generowanie zagrożenia dla pacjentów.