To był poważny wstrząs. We wtorek w należącej do KGHM kopalni Rudna w Polkowicach ziemia zadrżała z mocą 8 w dziesięciostopniowej skali. Uwięzionych zostało 32 górników. Dzięki perfekcyjnie przeprowadzonej akcji ratunkowej w ciągu 24 godzin udało się uwolnić wszystkich.
Powiało grozą, ale tym razem nie doszło do tragedii. Wczoraj ok. 14.00 media poinformowały, że w polkowickim zakładzie, po solidnym wstrząsie pod ziemią znalazło się 32 pracowników. Akcja ratunkowa została podjęta natychmiast, przy użyciu najnowocześniejszego sprzętu
– Ratownicy pracują z ciężkimi maszynami. Teren rumowiska jest penetrowany z dwóch stron – mówiła dziś rano dla RMF FM dyrektor ds. komunikacji KGHM Polska Miedź Lidia Marcinkowska-Bartkowiak.
Zarządczyni wiedziała już wówczas, że szanse na uratowanie wszystkich uwięzionych jest spora. Zapewniła, że sytuacja pod ziemią jest stabilna, a służby przeszukują teren, na którym doszło do wstrząsu, kawałek po kawałku. Tuż po 14.00 nadeszła radosna nowina – ratownicy znaleźli ostatniego zaginionego. „Odnaleziony górnik w ZG Rudna obecnie jest wywożony przez ratowników na powierzchnię. Jego stan zbada lekarz. Podczas akcji ratowniczej przebywał cały czas w maszynie górniczej” – poinformowała na Twitterze KGHM Polska Miedź.
Nie wszyscy górnicy są cali i zdrowi. Obrażenia odniosło 15 z nich. W najgorszym stanie jest 50-latek, który trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Mężczyzna ma wielonarządowe obrażenia, a jego stan jest określany jako ciężki.
Kiedy odnaleziono ostatniego zaginionego, wśród ekipy ratunkowej i pracowników zakładu wybuchła radość. – To były dziesiątki godzin nerwów, akcja ratunkowa trwała bardzo długo i była bardzo trudna. Bardzo dużo wyrobisk było zaciśniętych, niedrożnych. Kierowaliśmy ładowarki i duże i niskie, które działały z dwóch stron. Ale wstępne nasze szacunki, co do lokalizacji się potwierdziły. Gdy ratownicy dotarli do maszyny, uwięziony górnik wysyłał im sygnały świetlne. Gdy tylko udrożniono przejście, doszedł do ratowników o własnych siłach – powiedział dyrektor obiektu Marek Świder.
Górnicza „ósemka” to mniej więcej stopień piąty w skali Richtera. Odczuli go m.in. mieszkańcy Polkowic, Głogowa, Lubina. Do wstrząsu doszło na głębokości 770 metrów pod ziemią.