Warto było protestować przeciwko cyklowi spotkań z amerykańską działaczką antyaborcyjną. Rebecca Kiesling nie wystąpi ani na Uniwersytecie Warszawskim, ani na uczelni we Wrocławiu.
Pierwsze w historii tournee Kiesling po Polsce miało obejmować spotkania na Uniwersytecie Warszawskim, Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Wrocławskim, Uniwersytecie Mikołaja Kopernika oraz w centrum kultury w Łomiankach. Po protestach studentów oraz wykładowców uczelni zostało okrojone. Uniwersytet Wrocławski powiadomił dzisiaj, że odpowiedzialne za organizację spotkania koło naukowe nie miało zgody uczelni, gdy ogłaszało prelekcję. Ponadto Ordo Iuris, organizacja zapraszająca prolajferkę, bezprawnie posłużyło się logiem uniwersytetu na własnej stronie internetowej. Również dzisiaj Uniwersytet Warszawski podał do wiadomości, że Kiesling nie wystąpi przed studentami. – Wydarzenie miałoby formę promowania określonego stanowiska światopoglądowego, a nie dyskusji akademickiej – czytamy w oficjalnym komunikacie. Aktualnie na stronie Ordo Iuris dowiadujemy się, że spotkanie, które miało odbyć się 13 marca, zostało „przeniesione na inny dzień”.
Działaczka tzw. ruchów pro-life bez problemu zagościła za to w Sejmie. Wśród członków parlamentarnego zespołu na rzecz polityki i kultury prorodzinnej znalazła wdzięcznych i pełnych zrozumienia słuchaczy. Opowiadała im m.in. o tym, że aborcja może być znacznie straszniejszym i brutalniejszym doświadczeniem niż zgwałcenie, największymi zwolennikami aborcji są handlarze żywym towarem oraz pedofile. Uczestnicy spotkania, m.in. przewodniczący zespołu Piotr Uściński, zgodzili się z nią co do tego, że kobiety, które przeżyły gwałt, są w takim szoku, że przez kilka miesięcy nie są w stanie podjąć racjonalnej decyzji w sprawie donoszenia ciąży, a polskie prawo wymusza na nich takową.