Sytuacja musi być niełatwa, skoro „Gazeta Wyborcza” sięgnęła po redaktora Ernesta Skalskiego, żeby rozprawił się ostatecznie z polska lewicą. I trzeba powiedzieć, że pan redaktor zrobił co w jego mocy, by zadaniu sprostać. Zajęło mu niemal bite 3 kolumny „Magazynu Świątecznego” – takie objętości otrzymują tylko najważniejsze materiały, co do których podejmuje się ryzyko, że temat podjęty przez autora jest ważniejszy niż perspektywa znużenia czytelnika tak wielkim tekstem. Warto docenić.
Skalski wylicza swoje pretensje do lewicy i jej narracji, które mają pogrążyć ją i skompromitować. Używa więc argumentów, które, w jego mniemaniu, powinny raz na zawsze zrównać z ziemią tych niepoprawnych lewaków. Otóż lewica używa wciąż istniejącej biedy jako argumentu, na dodatek nie chce jej zwalczać systemowo, lecz pielęgnuje ją dla swoich, z pewnością niecnych celów. Lewica nie rozumie gospodarki, czego dowodem ma być niechęć do aprobaty neoliberalnego myślenia. Z tego zaś wynika, że ucieka od dialogu ekonomicznego, w którym jest słaba, za to dobrze się czuje w tematach obyczajowych, LGBT, feminizmie i innym takim bzdurkach, które przecież wobec gospodarki nic nie znaczą. Zamiast walczyć o te drugorzędne sprawy, powinna lewica skupić się na rudymentach demokracji, oczywiście liberalnej demokracji, o którą walczy PO i inne neoliberalne partie. A te głupie lewaki mają czelność uprawiać symetryzm, twierdząc bezczelnie, że PiS i PO maja te same neoliberalne korzenie i gadając o nowej, sprawiedliwszej polityce. Nie rozumieją tej polityki zatem – twierdzi Skalski. Mało tego, nie rozumieją wcale a wcale, że ich powinnością jest zająć zdecydowanie antyrosyjskie stanowisko w starciu cywilizacji.
Lewica w Polsce, zdaniem Skalskiego, popełnia fundamentalny błąd. Po pierwsze, ma śmiałość być lewicą, odnosząc się do systemu wartości, który jest, co za zaskoczenie! – odmienny od neoliberalnego, który tak podoba się redaktorowi Skalskiemu. Po drugie, nie słucha wezwań Pana Redaktora, by rzucić wszystko w cholerę, przytulić się do PO i wspomóc ją ze wszystkich sił w odzyskaniu władzy. Co potem? Aaaaaa, to się zobaczy. Na razie najważniejsze jest, by koledzy i koleżanki Skalskiego, którym tak dobrze szło wprowadzenie neoliberalnych zasad w Polsce, wrócili do władzy. Co zaś się tyczy dyskusji o tym, jak ma wyglądać polityka i Polska po odbiciu rządów z rąk PiS, to ani Skalski, ani nikt z jego zwolenników nawet się nie zająkną, choć to w cywilizowanej polityce rzecz zwykła. Rozumieć należy, że żadnych różnic w stosunku do tego, co było za rządów PO, nie przewiduje się.
Główną myśl Ernesta Skalskiego można streścić następująco: lewusy! Siedzieć cicho, słuchać się neoliberałów i doświadczonych polityków Platformy Obywatelskiej, wspierać ich ze wszystkich sił, bo trochę tego macie, i pomagać wziąć władzę z powrotem. I nie podskakiwać.
Tylko, że niemal trzech bitych stron na takie wynurzenia szkoda.