Gabinet Beaty Szydło przyjął projekt ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego. Mimo protestu ze strony trzech ważnych ministrów, zwyciężyła wersja prezydencka, która będzie rozwiązaniem najbardziej kosztownym. Konieczne będą więc oszczędności. Możliwe, że Polacy będą pracować krócej za cenę niższych świadczeń w przyszłości.
60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn – tyle będą wynosić progi, po przekroczeniu których obywatele zyskają prawo do przejścia na emeryturę. Przedstawiciele rządu zaznaczają, że projekt jest odpowiedzią na oczekiwania społeczne. Podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi obniżenie wieku emerytalnego zapowiadał Andrzej Duda. Jesienią podobny zapis znalazł się w programie PiS. – To reforma, na którą oczekują Polacy – powiedział dziennikarzom Rafał Bochenek, rzecznik rządu.
Przyjęty projekt jest zmodyfikowaną wersją dokumentu, który wpłynął do Sejmu za sprawą Kancelarii Prezydenta. Zmiany dotyczą zniesienia przywilejów emerytalnych rolników, sędziów i prokuratorów. Prezydent chciał aby przedstawiciele tych grup zawodowych mogli przechodzić na emeryturę po wypełnieniu minimalnego stażu pracy. W ten sposób mogliby korzystać z uroków życia już od odpowiednio: 55 roku życia (kobiety) i 60 (mężczyźni). Rząd zdecydował się jednak na wykreślenie takiego zapisu. „Powrót do obowiązującego przed 2013 r. wieku emerytalnego nie powinien oznaczać utrzymywania preferencyjnych zasad przechodzenia na emeryturę przez rolników oraz w stan spoczynku sędziów i prokuratorów, po 31 grudnia 2017 r.” – tłumaczy Rada Ministrów w uzasadnieniu. Kolejna zmiana dotyczy ograniczenia możliwości podejmowania pracy zarobkowej przez osoby pobierające świadczenia emerytalne. Rząd chce w ten sposób zachęcić obywateli do późniejszego przechodzenia na emeryturę. Korekty zostały wprowadzone ze względu na konieczność zmniejszenia kosztów reformy.
Na nic zdały się wysiłki trzech ministrów – Pawła Szałamachy, Jarosława Gowina i Mateusza Morawieckiego, którzy zaapelowali do szefowej rządu o włączenie do projektu zapisu o stażu pracy jako warunku uzyskania prawa do emerytury. Zbuntowani politycy proponowali, aby wynosił on 35 lat w przypadku kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Przeciwko takiej wersji reformy protestowały środowiska związkowe, w tym Ogólnopolskie Porozumienia Związków Zawodowych, którego przewodniczący Jan Guz ostrzegł PiS przed >>próbą oszustwa<<„.
Obniżenie wieku emerytalnego jest kolejnym posunięciem rządu, które generuje spore koszty w budżecie państwa. Zatwierdzona wersja będzie kosztować 8,6 mld zł w 2017 r., 10,2 mld zł w 2018 r. i 11,9 mld zł w 2019 r. Rada Ministrów zapewnia, że katastrofa finansów publicznych nam nie grozi, gdyż w najbliższych latach zwiększą się wpływy podatkowe poprzez ukrócenie procederu wyprowadzania zysków za granicę przez nieuczciwych przedsiębiorców. Rząd obiecuje również kompleksowe uszczelnienie systemu podatkowego, w tym wpływów z VAT i CIT.