W 76 rocznicę Powstania Warszawskiego ulicami stolicy maszerowali aktywiści skrajnej prawicy, wspierani przez kiboli. Ratusz nie rozwiązał ich zgromadzenia. Policja zachowywała się tak, jakby wykonywała polecenia ekstremistów.
Nie, faszyści nie opanowali Warszawy. Większość mieszkańców zignorowała ich marsz, upamiętniając powstańców na spontanicznych zgromadzeniach dzielnicowych, w manifestacji antyfaszystowskiej, o której pisaliśmy wczoraj, czy po prostu przystając na chwilę o godzinie 17:00.
Powaga rocznicy została jednak zaburzona przez środowiska neofaszystowskie, które zorganizowały marsz pod hasłami, których nie powstydziliby się pacyfikatorzy Powstania Warszawskiego. – Przeminęła brunatna zaraza, czerwona zaraza, i przeminie też tęczowa zaraza, która profanuje nasze najświętsze wartości – wykrzykiwał poseł Konfederacji i jeden z hersztów polskiego ekstremizmu Robert Winnicki. Uczestnicy skandowali też hasła nawołujące do przemocy wobec osób o poglądach lewicowych, a także atakowali mieszkańców Warszawy, którzy wyrażali dezaprobatę dla ich występków. Jak donosi „Wyborcza”, pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego, grupa nacjonalistów głośno obrażała kobietę w koszulce z antyrządowym hasłem i fantazjowała o jej pobiciu.
Podczas całego pochodu nie wyrażono żadnego hasła potępiającego nazizm. Według nacjonalistów zbrodnie popełniali po prostu Niemcy.
Na szczególną uwagę zasługuje zachowanie policji. Mundurowi z wyjątkową gorliwością usuwali z trasy marszu osoby z transparentami o treści antyfaszystowskiej. Łomotali też w drzwi do mieszań, na których balkonach wywieszono flagi tęczowe i banery potępiające faszystów. Grupa funkcjonariuszy próbowała też dostać się do siedziby Lewicy Razem, aby ściągnąć z okna transparenty o treści „Feminizm, nie faszyzm” i „Powstań przeciwko faszyzmowi” ( z literą P w kształcie symbolu PW).
Szarpany i obrażany, przy bierności policji był dziennikarz Oko.press Maciej Piasecki, który wyłącznie dzięki swojej przytomności umysłu uniknął linczu, jaki gotów był urządzić mu tłum.
Pod koniec pochodu grupa ekstremistów podeptała, a następnie podpaliła tęczową flagę, krzycząc przy tym „Płonie kurwa tęczowa a la la”.
Warszawski ratusz, mimo, że uczestnicy zgromadzenia nacjonalistów nawoływali do nienawiści i głosili skandaliczne hasła, nie zdecydował się na rozwiązanie zgromadzenia.
– Pisowska smycz dla Bąkiewicza (Roberta, organizatora marsz ekstremistów – przyp.red) i jego bojówkarzy robi się coraz dłuższa. Parasol państwa został już nad nimi rozpięty. Czyżby dziś antyfaszyzm to już wykroczenie? Kiedy będzie przestępstwem? Kogo dziś biją? Kogo nachodzą w domu? Na kogo nasyłają policje, a kto dostaje publiczne środki na działalność? Warto sobie zadać te pytania w obecnej sytuacji. Szczególnie na lewicy – skomentował wczorajsze wydarzenia dla Portalu Strajk Przemysław Witkowski, politolog, badacz zjawiska prawicowego ekstremizmu.