Za miesiąc miał zostać ojcem. Wraz z rodzicami opiekował się niepełnosprawnym rodzeństwem. Wspomagał ich m.in. finansowo. Teraz będą musieli poradzić sobie bez niego, bo 28-letni Dariusz N. pod koniec czerwca został trafiony w głowę policyjną kulą.
– To wygląda na egzekucję, jeden strzał w tył głowy. Jeszcze następnego dnia na miejscu zbrodni znalazłem fragmenty roztrzaskanej czaszki mojego zięcia. Ja nie wiem, jak Darek znalazł się w tym miejscu, ale wiem jedno, że policja nie powinna strzelać do ludzi, zwłaszcza niewinnych – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” Józef Mołek, teść zabitego.
Przypomnijmy, co się stało w sobotę 27 czerwca w Kościelisku-Kirach. Obserwujący teren toru biathlonowego policjanci dostrzegli w godzinach wieczornych grupę mężczyzn, których w ich mniemaniu mieli dopuścić się kradzieży paliwa z maszyn budowlanych. Do takich kradzieży dochodziło w okolicy w poprzednich dniach. Mundurowi ruszyli w pościg, a młodzi mężczyźni widząc biegnących „stróży prawa”, zaczęli uciekać. Z niewiadomych powodów jeden z funkcjonariuszy wyjął broń i strzelił w kierunku ściganych. Dariusz N. dostał prosto w głowę. Zmarł mimo reanimacji.
Prokuratura ustala, czy policjant miał prawo sięgnąć po tak drastyczny środek. Wiele wskazuje na to, że nie. Mężczyźni, nawet jeśli przyjąć, że dopuścili się kradzieży, nie stanowili zagrożenia dla funkcjonariuszy. A według obowiązującego prawa policjant nie ma prawa używać broni palnej poza sytuacją, w której zagrożone jest życie, zdrowie lub wolność funkcjonariusza lub innej osoby albo, gdy osoba ścigana ma zamiar użyć materiału wybuchowego lub innego niebezpiecznego przedmiotu.
– Został oddany jeden strzał, zabezpieczona została łuska. Będziemy przeprowadzali analizy balistyczne i inne czynności, także na miejscu zdarzenia – powiedział prokurator Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Policjant, który zabił Dariusza N. jak dotąd nie został przesłuchany. Przebywa w placówce medycznej, podobno jego stan zdrowia psychicznego nie pozwala na przeprowadzenie czynności. Przesłuchany został inny funkcjonariusz, który miał wskazywać, że na miejscu znaleziono wężyki do paliwa – dowód na to, że właśnie dokonano kradzieży. Odpowiedź na pytanie: dlaczego padły strzały i zginął człowiek, wciąż pozostaje niewyjaśniona.
– Znalazł się w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiedniej godzinie, za co zapłacił śmiercią na miejscu. Kulą prosto w głowę – mówią w rozmowie z „Faktem” znajomi zastrzelonego mężczyzny.