Site icon Portal informacyjny STRAJK

Rosja: mityngi partii komunistycznej w całym kraju. „Potrzebny sojusz sił ludowo-patriotycznych”

Mityng KPRF na prospekcie Sacharowa / fot. Facebook/ZyuganovGA

W całej Rosji odbyły się wczoraj protesty organizowane przez Komunistyczną Partię Federacji Rosyjskiej (KPRF), zwołane pod hasłem wolnych i uczciwych wyborów samorządowych. Organizatorzy nie zdołali jednak zmobilizować takiej liczby ludzi, jak opozycja liberalna w marszach tydzień wcześniej.

Manifestacja na Prospekcie Sacharowa była wspólnym przedsięwzięciem „sił ludowo-patriotycznych”. W rezultacie ze sceny przemówili zarówno działacze KPRF  z Giennadijem Ziuganowem na czele, reprezentanci innych organizacji sytuujących się na lewicy (Zjednoczonej Partii Komunistycznej, Frontu Lewicy), związków zawodowych, jak i osoby o zgoła innych poglądach, ale podzielające przekonanie o tym, że Rosji potrzebna jest wymiana rządzących elit – jak konserwatywny prawosławny ksiądz Wsiewołod Czaplin. Nad tłumem powiewały czerwone sztandary, hasła o sprzeciwianiu się wyzyskowi, potężny baner z napisem „Lek na nieuczciwe wybory – rewolucja socjalistyczna”.

Giennadij Ziuganow przekonywał, że właściwym wyborem w obecnej sytuacji politycznej Rosji jest „sojusz sił ludowych i patriotycznych”, czyli postkomunistów, różnych organizacji lewicowych z wrażliwą socjalnie prawicą. – Dziękuję, że macie wolę i pragnienie odnowić Związek Radziecki w nowej postaci, w postaci przyjaźni i braterstwa ludzi. Dziękuję za waszą lojalność wobec socjalizmu i sprawiedliwości – przemawiał Ziuganow. Przywódca KPRF zarzucał również liberałom, że organizując w Rosji protesty działają w porozumieniu z siłami zewnętrznymi.

Według organizatorów, kierował swoje słowa do 20-tysięcznego tłumu. To jednak najpewniej ocena mocno przeszacowana: według organizacji obywatelskich na Prospekt Sacharowa przyszło 3-5 tys. ludzi, zdaniem policji – 4 tys. Dla porównania: na poprzednim proteście, zorganizowanym przez odrzuconych kandydatów do moskiewskiej Dumy Miejskiej, zgromadziło się 20 tys. uczestników, według szacunków oficjalnych i 60 tys. zdaniem organizatorów. Wtedy na marsz firmowany przez liberalną opozycję przyszli również socjaliści i komuniści z czerwonymi sztandarami. Wzajemności nie było: gdy trwał mityng KPRF, zwolennicy Aleksieja Nawalnego organizowali w zupełnie innej części Moskwy jednoosobowe pikiety, jedyną dostępną formę spontanicznego protestu.

Na korzyść rosyjskich postkomunistów i ich zdolności mobilizacyjnych nieco bardziej świadczy fakt, że udało im się zorganizować demonstracje w całym praktycznie kraju: w sobotę zgromadzenia liczące od kilkudziesięciu do kilkuset osób odbyły się w 94 miastach. W wielu z nich hasła o uczciwych wyborach lokalnych zeszły na drugi plan, a znacznie bardziej widoczne były postulaty socjalne, obrazujące trudności codziennego życia w Rosji poza wielkimi ośrodkami: protestowano przeciw wzrostowi cen podstawowych towarów i usług komunalnych, domagano się wyższych zarobków oraz emerytur, żądano odwołania kontrowersyjnej reformy podnoszącej wiek emerytalny.

Wybory samorządowe odbędą się 8 września. W Moskwie kandydatów i kandydatek do miejskiej Dumy będzie 233, zaś 57 osób nie zostało zarejestrowanych. Moskiewski komitet wyborczy oficjalnie uzasadnił odmowę przyjęcia ich kandydatur nieprawidłowościami w listach podpisów – 22 kandydatom zarzucono wpisanie na swoje listy podpisów osób już nieżyjących, zaś 29 – osób, które w ogóle nie istnieją. Opozycja odrzuca te wyjaśnienia.

Exit mobile version