Zwycięstwo Andrzeja Dudy domknie autorytarny projekt PiS? Znowu jesteśmy kilka kroków bliżej do bycia państwem bez lewicy, gdzie nikt realnie nie upomina się o ludzi pracy, o wykluczonych i mniejszości? Wynik niedzielnych wyborów napawa poważnymi obawami, chociaż przygnębiający był już fakt, że w II turze znowu zmierzyli się kandydaci dwóch partii prawicowych wyrastających z tego samego korzenia, różniących się retoryką i stosunkiem do instytucji liberalnej demokracji, ale tak samo popierających kapitalizm i stających w momencie kryzysu po stronie biznesu, nie ludzi. Przedstawiamy redakcyjną refleksję dzień po wyborach. Co nas czeka? Czy skrajna polaryzacja społeczna będzie trwała? Gdzie jest w tym wszystkim miejsce dla lewicy?
Małgorzata Kulbaczewska-Figat:
Przewidziałam ten wynik wyborów – spodziewałam się zwycięstwa Andrzeja Dudy, ale z wynikiem tylko nieznacznie przekraczającym 50 proc. – ale to gorzka satysfakcja. Monopolistyczne rządy PiS będą trwały w warunkach gospodarczego kryzysu, a jakie pomysły ma ta partia na walkę z kryzysem, już się przekonaliśmy za sprawą serii „tarcz”. Pomoc dla przedsiębiorców i ratowanie firm, rzecz zupełnie naturalna dla premiera-bankiera, odmieniane są przez wszystkie przypadki. A gdyby nawet ktoś chciał w celu utrzymania poparcia uruchomić nowe świadczenia socjalne czy ambitne programy uzdrawiania transportu i służby zdrowia, to po prostu zabraknie na nie pieniędzy. Nie da się prowadzić polityki redystrybucji i utrzymywać degresywnej skali podatkowej.
PiS pozostanie zatem druga droga konsolidowania władzy – jeszcze więcej Ordo Iuris, jeszcze więcej zmasowanej propagandy w mediach publicznych, jeszcze więcej inwigilacji i policji, jeszcze więcej ataków na prawa kobiet, autonomię uniwersytetów, być może również na media prywatne. Do pewnego momentu wyborcy rządzącej partii nie będą oponować, bo, jak pokazały te wybory, najwyraźniej liberalna demokracja nie dała im tyle, by uznali, że warto stanąć w jej obronie. Najwyraźniej niekonsekwentna, a na czas kryzysu zwyczajnie wstrzymana polityka społeczna PiS nadal kojarzy się dużo bardziej pozytywnie, czy też po prostu dała im więcej. Smutny to bilans III RP, z której tak dumna jest partia Rafała Trzaskowskiego. Jednak i IV RP nie zerwała z jej patologiami. Polska jest nadal państwem z tektury, stojącym wyzyskiem i niskimi płacami, peryferyjną gospodarką, krajem, w którym nie poszukuje się rozwiązań zasadniczych społecznych problemów. I wszystko wskazuje na to, że przez kolejne lata tak pozostanie.
PO dziś szaleje ze złości, bo wydawało się, że upragnione zwycięstwo było tak blisko, ale wniosków żadnych nie wyciągnie. Już okazuje się, że Rafał Trzaskowski nie wygrał, bo za małe poparcie dostał od Szymona Hołowni, do tego sypią się klasistowskie, wykluczające memy. Czeka nas dalszy festiwal ślepego anty-PiS-u z jednej strony i równie ślepego bicia w Platformę po stronie drugiej. Nie jest to atmosfera, w której można cokolwiek w Polsce realnie poprawić. Dlatego tak potrzebne jest, by lewica nie porzucała swojego projektu, z jednej strony emancypacyjnego, z drugiej prospołecznego, i nie zrażała brakiem natychmiastowych efektów. Socjaldemokratom potrzeba z jednej strony odwagi, z drugiej – konsekwencji.
Maciej Wiśniowski:
Prof. Joanna Senyszyn, ikoniczna postać polskiej lewicy, była uprzejma pocieszyć głosujących na Trzaskowskiego: „Kochani, jestem zmartwiona tak jak Wy, ale chyba niesłusznie. Jest nas połowa”. „Nas”? Bo „Was”, zwolenników Dudy, jest, szanowna Pani Profesor, też połowa. I co Pani z tym zrobi? Zakopie ich w dole z wapnem? Rozstrzela? Wygna?
Andrzej Rozenek strawił mnóstwo sił i czasu na poparcie Trzaskowskiego, co jego wolna wola i przekonanie. Ale czy musiał robić to z Michałem Kamińskim pod pachę, wymieniając z nim dusery i obejmując? Z facetem, który oddał hołd bandycie i mordercy Pinochetowi (potem tłumaczył się, że potem dopiero poznał prawdę o generale. Kto chce, niech wierzy w te banialuki), który prezentując swój kręgosłup z plasteliny przeleciał się po wszystkich ugrupowaniach politycznych polskiej sceny, poczynając od tych z najgorszymi, bo z faszystowskimi korzeniami?
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych napisał na swoim profilu: „ 70% osób z wykształceniem podstawowym lub niższym zagłosowało wczoraj na Andrzeja Dudę”. Przez niedopatrzenie zapewne nie dodał po przecinku „tępaków”.
Jazda, dawajcie tak dalej, demonstrujcie im swoją bezbrzeżną pogardę waszą, tych lepszych, czystych, moralnych i z pełnym uzębieniem.
Bojan Stanisławski: (zobacz też pełną wersję wideo)
Czas rozstać się z iluzjami i przestać powtarzać jakieś obiegowe, dające fałszywą nadzieję, dykteryjki. To nie był „niewielki margines zwycięstwa Andrzeja Dudy”, tylko to był nokaut, który przypieczętował władzę PiS na okres najbliższej kadencji. Prawo i Sprawiedliwość wygrało nie tylko poprzednie i te wybory. Ono wygrało bitwę o sposób postrzegania polityki i sposób rozumienia polityki przez większość społeczeństwa. W minioną niedzielę po raz kolejny zatoczyliśmy błędne koło i jesteśmy w tym samym miejscu: jesteśmy pod władzą PiS, jesteśmy peryferyjnym krajem, który własnemu społeczeństwu i otaczającemu światu może jedynie zaoferować tanią siłę roboczą, strukturalny wyzysk i ewentualne możliwości emigracji. Rozhuśtywanie nastrojów społecznych wyparło niemal wszystko, co polityczne. Udało się sprowadzić społeczeństwo do roli ofiary przemocy domowej –wybiera tych, którzy robią mu krzywdę. I nie zadaje sobie fundamentalnych pytań. A najważniejszą sprawą to kwestia 30 letniego kapitalistycznego eksperymentu, który się nie powiódł.
Prawo i Sprawiedliwość wytworzyło skutecznie wrażenie, że jakoby było jednym reprezentantem politycznym ludzi pokrzywdzonych, biednych, wykluczonych, nie wpasują się skutecznie w ten nowoczesny ład. I jeżeli nie postawimy pytania teraz „co dalej”, to ta agonia będzie trwała. Nigdy nie wyemancypujemy się z tej patologii bez odpowiedzi, jaką droga możemy podążać, żeby przestać wreszcie wybierać miedzy 500 plus a prawem do aborcji. I jak zbudować społeczeństwo, w którym każdy znajdzie dla siebie miejsce, godną przyszłość i satysfakcję.
Piotr Nowak:
Spełnia się najgorszy scenariusz. PIS i PO zirracjonalizowały determinanty postaw politycznych i na wykrzywionej rzeczywistości zbijają kapitał polityczny. Jedni klasistowskie wynurzenia tłumaczą troską o demokrację, drudzy głosząc hasła antyelitarne i obrony normalności fundują nam wczesne stadium prawicowej dyktatury, państwa nowej elity, która w kolejnych trzech latach opanuje całkowicie sądownictwo, chwyci za mordę opozycyjne media i organizacje pozarządowe, a działaczy na rzecz praw człowieka uzna za obcych agentów lub promotorów pedofilii.
Lewica będzie dociskana do ściany przez reżimowe media, służby, prokuraturę i sądy. To będzie ciężki czas dla wszystkich, którzy mają w sercu wartości egalitarne i demokratyczne. Nie możemy jednak wykonać żadnego kroku wstecz. Nie możemy odsunąć się od tych, którym już obiecaliśmy walkę o ich prawa i sprawiedliwą społecznie Polskę. Potrzebne jest jednak większe zaangażowanie – na poziomie działalności politycznej, ale również oddolnej – w ruchach społecznych, dzielnicowych, klimatycznych, mądre działania organizacji pozarządowych oraz inwestycje w lewicowe media. Wielka odpowiedzialność spoczywa też na sejmowej Lewicy. To ich zadaniem jest usprawnienie przekazu, który powinien być sprofilowany zarówno regionalnie, umiejętnie odpowiadający na interesy grup prześladowanych, wyzyskiwanych i obywateli, którzy chcą po prostu stabilnie żyć w sprawiedliwym państwie.. Bo Lewica, w zdemolowanym przez prawicową paranoję kraju jest jedyną nadzieją na przywrócenie normalności.