Biali farmerzy, którzy w XX wieku okradli czarnoskórych mieszkańców Południowej Afryki mogą niedługo stracić swoje posiadłości. Przymierza się do tego prezydent Jacob Zuma, chcąc w ten sposób zakończyć swoją kadencję w glorii męża sprawiedliwości i zapewnić korzystną dla siebie sukcesję władzy.
Dlaczego Jabob Zuma pod koniec swojej drugiej i ostatniej kadencji przypomniał sobie o sprawiedliwości społecznej? Sprawa jest skomplikowana. Z tekstu wybitnego znawcy afrykańskiej polityki, Wojciecha Jagielskiego, który ukazał się na portalu Onet wynika, że motywem działania prezydenta niekoniecznie jest troska o swój lud. „Martwiąc się, że pozbawiony władzy wyląduje na ławie oskarżonych za łamanie konstytucji, nadużycia władzy i afery korupcyjne, Zuma za wszelką cenę usiłuje tak przeprowadzić kampanię sukcesyjną, by nowym przywódcą został ktoś, kto zagwarantuje mu bezpieczeństwo” – uważa Jagielski. Prezydent chciałby zatem przejąć polityczną inicjatywę, zjednać sobie poparcie milionów obywateli, czekających od lat na reformę rolną i zapewnić zwycięstwo w wyborach swojej faworytce i byłej żonie – Nkosazanie Dlamini-Zumie.
Agri-Parks Programme to empower smallholder farmers: Zuma https://t.co/5Pw4wXASvC pic.twitter.com/hpsxOJHtSw
— townpress (@townpresssa) 13 kwietnia 2017
Zuma zapowiedział już „radykalną transformację gospodarczą”. Projekt, którego realizacja ma się rozpocząć jeszcze w tym roku (kadencja prezydenta kończy się w 2019 r.) jest pełen znaków zapytania. Poza jedną sprawą – postulatem odebrania ziemi białym farmerom. Ta kwestia rozpala do czerwoności południowoafrykańską opinię publiczną. Większość społeczeństwa popiera ekspropriację, którą rządzący RPA Kongres Narodowy obiecał jeszcze przed przejęciem władzy w 1994 roku. Przyrzeczenie nigdy nie zostało jednak w pełni zrealizowane. Przyjęto jedynie ustawę umożliwiającą wykup ziemi przez państwo tylko w przypadku wyrażenia zgody przez białego właściciela. W efekcie odzyskano jedynie 1/10 zagrabionego majątku, a biali wciąż są dominującą grupą w sferze gospodarczej.
Jagielski w swoim artykule cytuje zarówno przemówienia prezydenta Zumy. „Nasi czarnoskórzy rodacy w większości wciąż cierpią biedę i są bardzo rozczarowani tym, że wolność nie przyniosła im poprawy losu”, jak i ważne słowa, które padły z ust nowego minisra finansów Malusiego Gigaby.. „Całe bogactwo tego kraju wciąż znajduje się rękach niewielkiej grupy ludzi. To się musi zmienić. Zbyt długo nasza polityka finansowa i gospodarcza prowadzona była tak, by podobało się to ekonomistom, wielkiemu biznesowi i zagranicznym inwestorom. Z całym szacunkiem, ale jesteśmy rządem ludowym”.. Czy oznacza to, że ziemia faktycznie zostanie odebrana? Niekoniecznie. Jagielski zauważa, że do przeprowadzenia ekspropriacji potrzebna byłaby zmiana konstytucji, a ANC nie ma wymaganych 2/3 większości w parlamencie. „Osiągnąwszy swój cel, czyli sukcesję po swojej myśli, Zuma zaraz zapomni o dzisiejszych obietnicach” – prognozuje publicysta.
Argumentem za tym, że projekt jednak zostanie zrealizowany są jednak osobiste ambicje prezydenta. „Zuma wiele razy dowiódł, iż w drodze do osiągnięcia swych politycznych celów nie liczy się z niczym, a przechodząc na polityczną emeryturę może zechcieć, by zapamiętano go nie jako nieudacznika i aferzystę, ale męża stanu, który przywrócił dziejową sprawiedliwość i oddał czarnoskórym ziemię odebraną im przed laty przez białych” – czytamy w tekście Jagielskiego.