Wicepremier Mateusz Morawiecki powołał ekspercki zespół, który rozpoczął prace nad stworzeniem kompleksowego opracowania zasad prowadzenia biznesu w Polsce. Ministerstwo Rozwoju chce dać przedsiębiorcom większe gwarancje ich praw. Czy będzie to „nowy impuls do rozwoju polskiej przedsiębiorczości” czy po prostu ustawa oficjalnie legalizująca wyzysk?
– Państwo ma aktywnie tworzyć przyjazne warunki do prowadzenia biznesu w Polsce. Dlatego będziemy odważnie zmieniać otoczenie prawne dla przedsiębiorców, aby mogli lepiej wykorzystywać swój potencjał rozwojowy – mówi o swoim flagowym projekcie ustawy Mateusz Morawiecki. – Nie zadekretujemy powszechnego dobrobytu, ale możemy zadekretować dobre prawo, które będzie ułatwiało rozwój przedsiębiorczości, co przełoży się na zwiększenie konkurencyjności i innowacyjności polskiej gospodarki.
Wicepremier zapowiadał rozpoczęcie prac nad „biblią przedsiębiorców” tuż po swojej nominacji, a potem w osławionym „Planie Morawieckiego”. Na razie wiadomo tyle, że w interdyscyplinarnym zespole zasiedli ministerialni eksperci oraz specjaliści od prawa gospodarczego, które wymagać będzie ujednolicenia. Minister chce dać „większe gwarancje praw i wolności” dla przedsiębiorców. Konsultacje społeczne towarzyszące projektowi mają dowartościować ich w szczególny sposób. Będą w nich uczestniczyć organizacje zrzeszające pracodawców, których zadaniem będzie opiniowanie potencjalnych zapisów w ustawie.
Co ma się znaleźć w projekcie? Przede wszystkim przedsiębiorcy liczyć mogą na jeszcze większe uproszczenie procedur i zniesienie barier administracyjnych przy zakładaniu działalności, również tej wymagającej koncesji, licencji oraz pozwoleń na dopuszczenie towaru do obrotu. Morawiecki pragnie zachować „jedno okienko” w urzędzie oraz internecie, niezależnie od ilości dokumentów wymaganych od pracodawcy. Pewne uproszczenia zaczęto wdrażać już w 2011 roku (w podobnie długo wyczekiwanej Ustawie o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej), jednak okazało się, że wiele z zapisów w swoim praktycznym wymiarze znajduje się poza ustawą – są porozrzucane po różnych aktach prawnych.
Niepokojące jest natomiast dążenie przedsiębiorców do formalizacji kontroli, tak aby zawsze o nich uprzedzano i prowadzono je w obecności rzeczonego właściciela firmy (chyba, że chodzi o sytuacje wyjątkowe np. w przypadku narażenia zdrowia lub życia pracowników). Domagają się, aby w nowej ustawie znalazł się zapis o tym, aby zmiany prawne ważne dla prowadzenia działalności gospodarczej zmieniały się jedynie dwa razy w roku. Nowy dokument ma również wyjaśnić wszystkie sporne kwestie związane z prawem podatkowym, obowiązującym podmioty gospodarcze.
Przedstawiciele biznesu m.in. z PricewaterhouseCoopers uważają, że „Konstytucja Biznesu” nadal jest potrzebna, ponieważ wciąż nie istnieje ogólna ustawa, będąca nadrzędną w stosunku do wielu ustaw szczegółowych. Tej roli nie spełniła dawna, również długo wyczekiwana ustawa o swobodzie prowadzenia działalności, w której przedsiębiorcy pokładali duże nadzieje. Nowe prawo jest potrzebne również potencjalnym pracownikom – aby wziąć w ryzy prowadzenie działalności, nie tylko ułatwić jej faktyczne założenie i wpisanie do wszystkich możliwych rejestrów. W „Konstytucji biznesu” znaleźć się powinny także regulacje dotyczące możliwości zrzeszania się w branżowe związki zawodowe. To, jak ten problem zostanie rozwiązany i czy nie będzie ze szkodą dla związków zawodowych i możliwości zrzeszania się, będzie świadczyć o prawdziwej wartości Konstytucji Biznesu.