Wyciekły dane o przewidywanych przez rząd rozmiarach kryzysu gospodarczego i społecznego w najbliższych latach. Fatalnie to wygląda.
Jak pisze portal Business Insider, choć Rada Dialogu Społecznego nie otrzymała jeszcze danych, nad którymi wszystkie uczestniczące w jej pracach strony powinny się pochylić, to najważniejszymi wskaźnikami dotyczącymi perspektyw polskiej gospodarki dysponuje już NFZ. Ministerstwo Finansów musiało je tam przekazać w pierwszej kolejności, by Fundusz mógł się przygotować do nadciągającego tsunami.
Nie można inaczej nazywać tego, co się będzie działo w gospodarce.
W 2020 roku nastąpi silne załamanie rynku pracy. Jeszcze go nie odczuwamy, ale cierpliwości – kryzys czai się za progiem. Jak przewidują prognozy Ministerstwa Finansów zatrudnienie spadnie o ponad 190 tysięcy etatów. Rejestrowane bezrobocie wzrośnie zatem o 415 tysięcy osób i dobije do dawno już w Polsce nie widzianego wskaźnika 1,3 miliona osób oficjalnie pozostających bez pracy.
Między bajki można sobie włożyć obietnice o wzroście średniej czy minimalnej płacy. One może wzrosną, ale jedynie nominalnie, ponieważ tak naprawdę pozostaną bez zmian. Płaca minimalna będzie stanowiła nieco ponad 50 proc. płacy średniej, a ta z kolei nie zmieni się realni prawie wcale (wzrost o 0,17 proc.).
Powyższe wskaźniki oznaczają, że budżet państwa zostanie obciążony koniecznością wypłat zasiłków i pomocy dla ludzi pozostających bez pracy, a warto pamiętać, że wciągu dwóch ostatnich miesięcy pandemii przychody do NFZ spadły o 2 mld złotych.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…
Ukraina oblega agencje pracy tymczasowej ,tam gdzie pracuję na zmianie potrafi być 60 Poaków, 90 Ukraińców z agencji pracy tymczasowej i kilku Polaków z tej samej agencji. Praca tyranie, więc jeśli mówimy o kryzysie to raczej…budżetówka-pracę stracą „tłuste misie”np z SLD jeśli komuszków już nikt nie będzie dopieszczał!!!
Skorpion13 ma sporo racji. Dorzucę i ja. Na szczęście Polacy słabo reagują na koronapanikę i się ogarniają. Więc zaburzenia gospodarki powinny być mniejsze niż prognozowane, nawet nie wiadomo czy można mówić o kryzysie (poza kilkoma branżami). Co ciekawe, nawet branża turystyczna, której wieszczono kompletną katastrofę, z grubsza już się otrzepuje.
Czyli – liczba bezrobotnych nie przekroczy 10% osób aktywnych zawodowo, przy czym przyrost wyniesie jakieś 4%.
Nie tak źle jak na ,,szaleńczy kryzys” jakim straszy nas RedNacz. A może będzie mniej, wskaźniki mówią o tym że Polska stosunkowo najlepiej radzi sobie z problemami spowodowanymi pandemią. Nie zdziwię się jeżeli przyrost bezrobocia będzie zdecydowanie niższy od panikarskich prognoz. Jedynym problemem może być… napływ mas pracowników z Ukrainy, co spowoduje problemy ze znalezieniem pracy jak i wysokością zarobków.