Od wczoraj lewa strona internetu huczy, ponieważ Ryszard Petru w swoim, opublikowanym rok po wyborach (kto bogatemu zabroni) programie .Nowoczesnej domaga się delegalizacji organizacji anarchistycznych. Jest to wyraźna próba obejścia z prawej strony Platformy Obywatelskiej, która od kilku tygodni chce, żeby z rejestru KRS zniknął Obóz Narodowo-Radykalny. Petru postanowił powtórzyć sprytny ruch środowisk liberalnych z 2010 i 2011 roku, kiedy to w celu osiągania dość doraźnych korzyści politycznych – pamiętajmy, że wtedy była moda na złoty środek i ciepłą wodę z kranu – wykonała ogromny wysiłek w celu zrównania faszystowskiej przemocy z antyfaszystowskim oporem przeciwko tejże. W roku 2016 ten sam myk może się jednak nie udać – rosnąca brunatna fala, wspierana przez rząd i międzynarodowe nastroje, budzi coraz bardziej powszechny lęk i nawet co rozsądniejsi liberałowie zrozumieli, że po osobach o ciemniejszej skórze, osobach LGBT i lewicy przyjdzie czas na nich; że to nie pora na szukanie kozłów ofiarnych po stronie antyfaszystowskiej. Do Ryszarda Petru – który, powiedzmy sobie szczerze, nigdy nie miał skłonności do myślenia z wyprzedzeniem, co pewnie boleśnie pamiętają frankowicze, ta prosta prawda jeszcze najwyraźniej nie dotarła.
Jednak nawet lider .Nowoczesnej wie chyba, że ruchów anarchistycznych nie da się zdelegalizować – Federacja Anarchistyczna nie składała przecież papierów w KRS. Wie też z pewnością, że nie wśród nich należy szukać zagrożeń dla bezpieczeństwa publicznego. Wpisał je do swojego programu tylko i wyłącznie z jednego powodu – z badań fokusowych wyszło mu, że jakaś część społeczeństwa oczekuje, że wystąpi przeciwko faszyzacji Polski, a jakaś inna łatwiej to wystąpienie zniesie, jeśli złagodzi je wspomnianą symetriozą, czyli opowieścią o dwóch równie złych ekstremizmach. Trudno nie odnieść wrażenia, że dokładnie na tej samej zasadzie skonstruowany jest cały dokument – każde słowo, każdy postulat jest wynikiem oddzielnego rachowania zysków i strat w elektoracie.
Tyle tylko, że tą metodą powstał program po pierwsze kompletnie niespójny, po drugie wręcz kabaretowo populistyczny w najgorszym tego słowa znaczeniu. .Nowoczesna domaga się jednocześnie radykalnego cięcia dochodów państwa (znaczne obniżenie podatków PIT i VAT, podniesienie kwoty wolnej), zerowego deficytu publicznego (!) oraz znacznego wzrostu wydatków – dalszych przywilejów dla biznesu, zwiększenia świadczeń na służbę zdrowia, edukację czy obronność – całość nie spina się w sposób widoczny gołym okiem i to nie tylko pod względem czysto logicznym, matematycznym. Jest to program, który nie opisuje żadnego modelu państwa, żadnej wizji – tworzono go przecież jak reklamę margaryny, koncentrując się na targecie. Nie bez powodu zakładka „wartości” jest absolutnie pusta w treść, nie niesie ze sobą żadnej informacji (bo, doprawdy, co można powiedzieć o poglądach politycznych osoby, dla której wartością jest „odwaga” i która „patrzy na świat z serdecznością i uśmiechem”?). „Obiecajmy wszystkim wszystko, dołóżmy dużo niebieskich wykresów, przypisów i słów wzbudzających pozytywne emocje” – radził zapewne kolejny doskonale wynagradzany spec od marketingu. – „No i koniecznie napiszmy, że brzydzimy się radykalizmem i populizmem”.