Podczas krótkiej, acz burzliwej „kariery” politycznej Ryszarda Petru przekonaliśmy się, że nie historia, geografia czy biologia nie są jego mocnymi stronami. We wczorajszym wywiadzie dla Gazeta.pl były szef Nowoczesnej przypomniał o innych swoich cechach. Z przytupem.
– Imperia padają zwykle w szczycie swej chwały – mówił Ryszard Petru na początku 2016 roku w rozmowie z Konradem Piaseckim w Radiu Zet. Dziennikarz dopytał o jakie to imperium chodzi. Petru wypalił bez wahania: „Imperium Rzymskie”.
Imperium politycznego Ryszardowi Petru nie udało się zbudować nigdy. Jego partia, założona za pieniądze z sektora bankowego Nowoczesna, po wejściu do Sejmu została rozmontowana, a następnie wchłonięta przez Platformę Obywatelską. Lider zaś przegrał wewnętrzne wybory z Katarzyną Lubnauer, po czym obraził się i odszedł.
Petru wyjaśniał też, że na świcie istnieje „sto trzydzieści parę krajów”, Łomża i Ciechanów leżą na południe od Warszawy, a „głowa psuje się od góry”.
Wczoraj Ryszard Petru postanowił wyjaśnić coś jeszcze. W wywiadzie dla Gazeta.pl stwierdził, że program Rodzina 500 plus „demoralizuje” polskie społeczeństwo.
„Jak pan zapewne zauważył, ja postuluję zasadnicze przekształcenie tego programu. Każdy uczciwie pracujący wie, że w przypadku rodzin biednych pieniądze te często nie są przeznaczane na potrzeby dzieci. Demoralizacja części społeczeństwa przez „500 plus” jest faktem” – powiedział bankier i były polityk.
Petru poruszył też temat z perspektywy etyczno-duchowej.
„Jeszcze raz powtórzę, że każde wydane 40 mld zł zawsze poprawi czyjąś sytuację. Pytanie, czy można tego dokonać w sposób skoncentrowany. Zgodnie z pragmatycznym podejściem do wydatków publicznych – mają pomagać tym, którzy potrzebują. Pieniądze nie powinny być nigdy rozrzucane z helikoptera. To marnotrawstwo, a jeśli użyć konserwatywnej retoryki – grzech”.
Padły też oczywiście słowa o powtórce z Grecji, jeśli ktoś ma ochotę zapoznać się z tymi wynurzeniami, wywiad można znaleźć tutaj.