Brytyjski rząd, utrzymując, że wspiera tanie budownictwo czynszowe, w rzeczywistości cichaczem przekierował znaczne sumy na komercyjne programy. A problem z mieszkaniami na Wyspach jest palący, eksperci twierdzą, że w ostatnich dekadach jeszcze nie było pod tym względem aż tak źle.

Tragedia Grenfell Tower niczego nie nauczyła rząd brytyjski. Bezpieczne budownictwo mieszkaniowe nadal tylko dla zamożnych / fot. wikimedia commone

Roczny raport przygotowany przez Chartered Institute of Housing pokazuje jednoznacznie, jaką wizję zaangażowania państwa w sektor budowlany mają rządzący konserwatyści. Sprowadza się ona do wspierania developerów i pomocy dla ludzi z klasy średniej, których stać na wkład własny przy zakupie domu. Gorzej sytuowani, z myślą o których powinny powstawać tanie domy czynszowe, mają o wiele mniejsze szanse na pomoc.

Na budowanie domów na wynajem państwo brytyjskie przeznaczyło w ubiegłym roku 8 mld funtów – 21 proc. wszystkich swoich wydatków związanych z budownictwem mieszkaniowym. 79 proc. zasiliło programy budowy droższych domów na sprzedaż, w tym program Help to Buy, zbliżony w swoich założeniach do polskiego Mieszkania dla Młodych. Oba programy słusznie określano jako sprzyjające głównie developerom.

Program budowania domów na wynajem teoretycznie nadal istnieje, ale kierowane do niego sumy pieniędzy spadły w latach 2010-2016 prawie dziesięciokrotnie. Efekt? W 2010 r. rząd brytyjski oddał do użytku 56 tys. takich budynków, w ostatnich latach już tylko 28 tys. A liczba obywatelek i obywateli, którzy nie mają szans na zakup domu i chcieliby wynajmować za rozsądną cenę, stale rośnie w wyniku stagnacji płacowej i cięć świadczeń socjalnych.

Co gorsza, konserwatyści zamiast naprawdę wyjść naprzeciw potrzebom obywateli, manipulują nazewnictwem. W rządowych programach „domami, na które was stać” (affordable homes) lub „domami startowymi” (starter homes) nazywa się obiekty, które w rzeczywistości trzeba wykupić za 80 proc. ceny rynkowej lub wynajmować za czynsz analogiczny z takim, jakiego żąda prywatny właściciel. Takie kombinacje wytknął Partii Konserwatywnej utworzony przez Partię Pracy gabinet cieni.  Co gorsza, jeśli chodzi o budownictwo socjalne, jeszcze tańsze niż domy pod wynajem, brytyjski rząd w ogóle nie dostrzegł potrzeby żadnych inwestycji. W ostatnim okresie nie wydał na ten cel nawet funta. Jeśli więc jeszcze w 2010 r. otwartych zostało w Wielkiej Brytanii 37 tys. domów socjalnych, to w ubiegłym roku zaledwie 1100.
„Rząd musi jak najszybciej przyjrzeć się budżetowi budownictwa mieszkaniowego, ponownie go zrównoważyć i zainwestować więcej w domy na wynajem, na które ludzi naprawdę będzie stać” – skomentował raport Terrie Alafat, dyrektor wykonawczy Chartered Institute of Housing. Zauważył, że świetna okazja ku temu będzie już w listopadzie, gdy brytyjski parlament ponownie będzie głosował nad budżetem. Podkreślił, że nie ma potrzeby zwiększania wydatków – wystarczy bardziej odpowiedzialnie zagospodarować to, co i tak przeznaczono na mieszkalnictwo, korzystając np. z projektów opracowywanych przez ekspertów Partii Pracy.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. No cóż, jesteśmy w Ełropie, u nas jest dokładnie tak samo. Tylko diweloperzy bardziej wsiowi i pazerni.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…