Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego jest gotowe finansować polskie filmy. Przeznaczy na to 100 milionów złotych rocznie. Jakie filmy mogą liczyć na wsparcie?
Tu zaskoczenia nie ma – historyczne i dla dzieci. Znając podejście obecnej władzy do historii – wybiórcze i omijające niewygodne fakty – można spodziewać się za państwowe pieniądze wysypu dzieł, które kształtować będą politykę historyczną tego rządu. Zatem obrazów podobnych do nieprawdopodobnego gniota, jakim była „Historia Roja” może pojawić się więcej. Pytanie tylko, czy produkcja dziecięca zdoła wyrwać się spod wpływu politycznych zamówień, czy też będzie próbowała wychować młodego widza w pożądanym przez władze kierunku. To jest tym bardziej realne, że pieniądze będzie rozdzielał Polski Fundusz Audiowizualny, którego dyrektora powoła minister kultury, choć w drodze konkursu, ale przecież minister zawsze może odmówić powołania kogoś, kto mu się nie podoba i konkursy będą trwały do oczekiwanego skutku.
Największego wsparcia mogą oczekiwać filmy „trudne” czyli właśnie promujące wartości polskiego dziedzictwa historycznego i kulturowego. I filmy dla dzieci do lat 12. Takie dzieła mogą liczyć na dotacje do 70 proc. swoich kosztów. Pozostałe – wynika z tego łatwiejsze – najwyżej 25 proc., jak pisze portal Puls Biznesu.
Rząd szacuje, że dzięki swej pomocy wartość produkcji filmowej w naszym kraju wzrośnie ponad dwukrotnie – do 500 milionów złotych.
Pomysł wsparcia polskiej kinematografii jest niezły, obawy budzi jedynie jego realizacja.