Niemal od tygodnia tysiące ciężarówek stoi w gigantycznych korkach w Dover czekając na przeprawę przez kanał La Manche aby dostać się na kontynent. 20 grudnia rząd Francji zamknął granice i odmówił wpuszczania tranzytów na terytorium swojego kraju z obawy przed koronawirusem. Jesteśmy zdani na siebie – alarmują kierowcy.
Zgoda na przejazd będzie wydawana jedynie tym kierowcom, którzy będą mieli aktualne testy na obecność Covid-19. Polscy żołnierze WOT od wczoraj przeprowadzają testy na koronawirusa u kierowców polskich ciężarówek, aby przyspieszyć ich powrót do kraju.
Rząd polski wysłał do pomocy grupę medyków, a wczoraj dołączyli do nich żołnierze WOT, którzy również mają wykonywać testy. 20 ochotników z WOT będzie wspierać obecny już na miejscu zespół 36 lekarzy. Mają do dyspozycji kilka tysięcy testów. Major Garbacz, dowódca jednostki WOT szacuje, że w ciągu doby można wykonać ok. 100-150 testów na koronawirusa.
Korki na dojeździe do Dover są gigantyczne. Major Garbacz w rozmowie z serwisem PAP powiedział, że nikt nie jest w stanie określić jak szybko sytuacja się poprawi. Na razie kierowcy są zablokowani na miejscu, wspierani przez brytyjski i polski rząd, oraz lokalnych mieszkańców, którzy włączyli się w akcję pomocową, dostarczając jedzenie, picie i środki czystości.
Jednak wszystkie te środki są niewystarczające. Z relacji jednego z kierowców słyszymy, że na lotnisku gdzie stoi ok tysiąc tirów, dostępne są 4 toalety. Wody jest pod dostatkiem, ale jeśli chodzi o jedzenie, to sytuacja jest tragiczna. „Przez 24 godziny dostałem jednego batonika. Żadnego ciepłego posiłku, nic. Psychika zaczyna siadać.”- relacjonuje w swoim nagraniu kierowca.
Polscy kierowcy są największą grupą oczekującą na przejazd. Do tej pory służby medyczne wykonały 1260 testów. Jedynie osoby z negatywnym wynikiem testu na Covid-19 będą mogły przekroczyć granicę. Pozostali, całe szczęście jest to do tej pory ok 20 osób, będą musiały pozostać w Anglii. Niestety korki są tak gigantyczne, że rozładowanie ich może potrwać jeszcze kilka dni.
– Czuję się jak zakładnik. Chciałem być w domu na święta, a siedzę tu zamknięty wbrew mojej woli, na zaszczanym parkingu, bez jedzenia. Nie wiem jak długo to będzie trwało, do Nowego Roku się chyba nie przeprawie. Jesteśmy zdani na siebie – skarży się mężczyzna.