To jeden z największych protestów pielęgniarek w tym regionie od bardzo długiego czasu. Do krytycznej sytuacji doprowadziła nieprzejednana postawa władz szpitala.
Napięcie w rzeszowskim szpitalu wojewódzkim narastało od zeszłego roku. Najpierw dyrektor placówki stwierdził, że pielęgniarek jest za dużo i uznał za stosowne nie przedłużać umów na czas określony około 200 siostrom. Kiedy związki zawodowe zaprotestowały, dyrekcja, zamiast przystąpić do negocjacji, zwolniła dwie działaczki związkowe – przewodniczącą i wiceprzewodniczącą Zakładowej Organizacji Związkowej Związku Pielęgniarek Operacyjnych i Anestezjologicznych, i to dyscyplinarnie.
Tego było za wiele dla i tak fatalnie traktowanych pielęgniarek. Od 11.00 w Rzeszowie trwał protest zorganizowany przez dwie organizacje związkowe., których działaczki zostały tak bezprawnie potraktowane.
Oba związki wspólnie, jasno określiły swoje stanowisko.
„Żaden związek zawodowy nie może przejść obojętnie obok problemów pracowników, obok niegodnych zachowań pracodawcy, obok niewłaściwego wynagradzania czy obok każdego, choćby najmniejszego problemu pracownika, który z nim zgłasza się do Nas. TO JEST ROLA ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH! Sami nie jesteście w stanie walczyć o wynagrodzenia, o poprawę warunków pracy, gdyż pracodawca nie będzie chciał z Wami na te sprawy rozmawiać. Tylko związki zawodowe mogą, jako podmioty reprezentujące grupy pracowników, wystąpić do pracodawcy w obronie Waszych praw, o podwyżkę Waszych wynagrodzeń czy o poprawę warunków pracy” – czytamy w komunikacie podpisanym przez oba związki zawodowe.
Przewodnicząca OZZPiP Krystyna Ptok jasno sformułowała ostrzeżenie nie tylko pod adresem szpitala i jego nieodpowiedzialnego kierownictwa, ale resortu zdrowia. Jeżeli konflikt w Rzeszowie nie zostanie rozwiązany zgodnie z oczekiwaniami działaczy i działaczek związkowych, to porozumienie z ministrem zdrowia może zostać zerwane. Oczekiwania zaś są takie, że zwolnione działaczki zostaną przywrócone do pracy, pozew sądowy przeciwko nim zostanie wycofany z sądu, podobnie jak żądanie zapłaty 20 tysięcy złotych na „cele społeczne”.
Ostrzeżenie, skierowane przez protestujące do ministerstwa zdrowia oznacza, że pielęgniarki nie widzą już możliwości porozumienia się z kierownictwem szpitala w Rzeszowie, choć formalnie zarówno sam dyrektor jak i zarząd województwa podkarpackiego deklarują chęć do dialogu i rozwiązania sporu przy stole negocjacyjnym. Pielęgniarki, jak się zdaje, nie mają jednak zaufania nich. Mówią, że protesty mogą rozlać się na cały kraj.