Coraz bardziej dziwaczny obrót przybiera historia Micheila Saakaszwilego. Polityk w niedzielę przekroczył granicę Ukrainy i zapowiadał marsz ze Lwowa na Kijów. Na razie zniknął z hotelu, potem wrócił i pojechał zgoła w inną stronę.

fot. Wikimedia Commons

Były prezydent Gruzji 10 września został dosłownie przepchnięty przez granicę przez sporą grupę swoich zwolenników, wśród których wyróżniali się weterani walk w Donbasie. Nie niepokojony więcej przez ukraińską Straż Graniczną, dotarł jeszcze tego samego dnia do Lwowa, gdzie witał go mer Andrij Sadowy i jeszcze większy tłum ludzi mających nadzieję, że Gruzin przepędzi obecnie rządzącą ekipę Petra Poroszenki. Ochrony Saakaszwilego podjęli się ludzie z batalionu „Donbas”, którego komendant Semen Semenczenko kandydował do Rady Najwyższej z listy partii Sadowego Samopomoc.

Właśnie busem należącym do „Donbasu”, w asyście członków batalionu Saakaszwili w środku nocy wyjechał z hotelu we Lwowie. Potem mikrobus wrócił, ale już bez polityka. Jak podał ukraiński kanał TCN, tylko jego najbliżsi współpracownicy wiedzieli, dokąd się udał – obwodowa komenda policji, gdzie teoretycznie zainteresowanie pobytem Saakaszwilego powinno być spore, oznajmiła, że nie ma żadnych informacji na ten temat. Zagadka rozwiązała się po kilku godzinach – Saakaszwili jak gdyby nigdy nic wszedł do lwowskiej księgarni, znowu pokazał się w towarzystwie Sadowego, a potem zaanonsował na dzisiejszy wieczór mityng na rynku w Czerniowcach. Miasto na Bukowinie jest znaczącym ośrodkiem ukraińskiego patriotyzmu i Saakaszwili może liczyć na to, że znajdzie tam sporo chętnych nawet na udział w nowym Majdanie.

Ogólnie jednak tłumów wokół Gruzina nie widać, także lektura komentarzy pod wpisami jego zwolenników w mediach społecznościowych pokazuje co najmniej różnicę zdań wśród zainteresowanych polityką Ukraińców. To, że popularność Petro Poroszenki spadła bardzo nisko, nie znaczy jeszcze, że Saakaszwili postrzegany jest jako mąż opatrznościowy. Wręcz przeciwnie, wielu komentujących wytyka mu, że przebijając się przez granicę siłą i opowiadając kuriozalne historie o „paszporcie zgubionym w autobusie” ostatecznie upokorzył całe ukraińskie państwo. Władze w Kijowie wyszły więc z założenia, że w stosunku do mówiącego o ich wymianie intruza lepiej zachować się spolegliwie.

Wczoraj przedstawiciele Straży Granicznej dotarli do polityka we lwowskim hotelu i wręczyli mu protokół dotyczący nielegalnego przekroczenia granicy. Dyrektor departamentu komunikacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Artem Szewczenko oznajmił, że na obecną chwilę… nie ma podstaw do zatrzymywania Saakaszwilego. Najbardziej stanowczo zabrzmiała wypowiedź wicepremier Iwanny Kłympusz-Cyncadze, która stwierdziła, że nie ma wątpliwości, iż polityk wjechał na Ukrainę nielegalnie. Dodała jednak i ona, że Saakaszwili ma prawo do skorzystania z procedury sądowej, a potem choćby do odwołania się do trybunału w Strasburgu.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…