Site icon Portal informacyjny STRAJK

Saakaszwili: wjechałem do Polski na nieważnym paszporcie

Cztery sprawy karne, możliwy wyrok jedenastu lat pozbawienia wolności – oto co grozi Micheilowi Saakaszwilemu w ojczyźnie. Tymczasem były prezydent Gruzji zakończył tournee po Polsce, chwaląc się, jak przekroczył granicę bez odpowiednich dokumentów, a prawicowi publicyści pieją nad nim z zachwytu.

www.facebook.com/SaakashviliMikheil/photos/

Przez ostatnie kilka dni były prezydent Gruzji brylował w prawicowych mediach, opowiadając dramatyczne historie o Lechu Kaczyńskim, który nie kłaniał się rosyjskim kulom i o tym, jak pod Smoleńskim polskiego prezydenta zamordował Władimir Putin. Pochwalił się również, że do Polski przyjechał na nieważnym ukraińskim paszporcie i nikt nie robił mu żadnych problemów. Dzisiaj na antenie RMF FM, przed opuszczeniem Warszawy, zapowiedział, że wyruszy do kolejnych krajów europejskich, a potem uda się na Ukrainę i będzie tam dochodzić swoich praw. Do Polski natomiast jeszcze wróci, bo „ma umówione kilka spotkań”.

Wczoraj Saakaszwili spotkał się w Warszawie z przebywającą w Polsce społecznością ukraińską. Pokazał przy tym, że jego mitomania nie zna granic, opowiadając, jak to nad Dnieprem wspierają go „miliony ludzi”.

Wygląda więc na to, że wniosek Gruzji o wydanie Saakaszwilego, by stanął przed sądem w czterech sprawach karnych, pozostanie bezskuteczny. Prokurator Natija Songulaszwili z Głównej Prokuratury Gruzji przypomniała dziś, że były prezydent powinien być sądzony w czterech sprawach: zawłaszczenia mienia publicznego, bezprawnej likwidacji i wywłaszczeniu telewizji Imedi, tuszowania zabójstwa Sandro Gwirglianiego przez gruzińskie służby specjalne i zlecenie pobicia biznesmena oraz deputowanego gruzińskiego parlamentu Walerija Gelaszwiego. Jako że gruzińskie prawo nie przewiduje kar łącznych, byłemu prezydentowi grozi maksymalnie 11 lat pozbawienia wolności, czyli najwyższa kara za najpoważniejsze z przestępstw.

Exit mobile version