Micheil Saakaszwili jest – znowu – na Ukrainie oficjalnie poszukiwany. Były prezydent Gruzji wydostał się dzisiaj z samochodu SBU i poprowadził swoich zwolenników pod Radę Najwyższą.

Do dramatycznych wydarzeń doszło dziś rano w centrum Kijowa. Rano SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) dokonała przeszukania w mieszkaniu Micheila Saakaszwilego przy ul. Kościelnej, a następnie ściągnęła polityka z dachu kamienicy i zamierzała dowieźć go na przesłuchanie. Samochód z Gruzinem został jednak zatrzymany na ulicy przez tłum jego zwolenników, czy też po prostu ludzi wściekłych na warunki życia na Ukrainie i na obecną władzę. Kilkukrotne użycie gazu pieprzowego nie skłoniło tłumu do rozejścia się. Saakaszwili został wyciągnięty z samochodu, wygłosił przemówienie do zgromadzonych, a potem poprowadził kilka tysięcy obywateli i obywatelek pod gmach Rady Najwyższej.

Jako że Saakaszwili po raz drugi w ciągu kilku miesięcy z rozmachem ucieka ukraińskim mundurowym, pojawiły się komentarze, iż w rzeczywistości pozwolono mu zbiec, a być może wstawiła się za nim amerykańska ambasada. Jej personel zamieścił na Twitterze wpis ostrzegający przed poruszaniem się w strefie zamieszek i wyrażający nadzieję, że śledztwo w sprawie polityka zostanie przeprowadzone jak najstaranniej.

Saakaszwilemu oficjalnie zarzuca się, że sprzyjał członkom organizacji przestępczej i ukrywał ich działalność przed organami ścigania. Nikt jednak na Ukrainie w tę wersję nie wierzy – zbyt oczywiste jest, że aresztowanie lidera Ruchu Nowych Sił to przejaw brutalnej walki o władzę, próba okazania stanowczości przez prezydenta Petra Poroszenkę, którego oceny w rankingach popularności polityków spadły praktycznie do zera. Władza nie stara się zresztą specjalnie ukryć, że formalne zarzuty to pretekst. Prokurator generalny Ukrainy Jurij Łucenko stwierdził dziś, że Saakaszwili organizuje akcje protestacyjne w Kijowie w celu przejęcia władzy siłą i że jest w tym finansowany przez ludzi związanych z Wiktorem Janukowyczem oraz z powiązanym z nim miliarderem Serhijem Kurczenką, byłym magnatem gazowym, który w 2014 r. uciekł z Ukrainy.

Saakaszwili odpiera zarzuty i twierdzi, że nie wie, kim jest Kurczenko, a protesty jego Ruchu Nowych Sił gromadzą szczerych aktywistów oraz obywateli, którzy naprawdę mają dość skorumpowanej i niesprawnej władzy, tylko markującej przeprowadzanie reform. Faktem jest, że obecnie stronnictwo Saakaszwilego, chociaż – poza żądaniem odejścia Poroszenki – nie występuje z żadnym konstruktywnym programem i chociaż trudno uznać jego liderów za naprawdę „nowe siły”, stało się głównym punktem zbornym dla wszystkich niezadowolonych, gotowych do czynnego protestowania. Ukraińskie media już sugerują, że cała sprawa jest wyłącznie efektem rosyjskiej propagandy i jest organizowana na zlecenie. Refleksji nad tym, że Ukraińcy mogą być naprawdę rozczarowani „osiągnięciami” ekipy Poroszenki, nie widać.

Obecnie Gruzin razem ze zwolennikami po zakończonym mityngu pozostał w miasteczku protestacyjnym pod Radą Najwyższą. Oficjalnie szuka go ukraińska policja, jednak nie wiadomo, czy Poroszenko poważy się podjąć po raz drugi próbę aresztowania.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…