Człowiekiem Roku Forum Ekonomicznego 2017 w Krynicy została Beata Szydło. Z tytułu Człowieka Roku Forum Ekonomicznego 2004 w Krynicy zrezygnował Lech Wałęsa. Z bycia człowiekiem roku nie zrezygnowali natomiast ani Jarosław Kaczyński, ani Aleksander Kwaśniewski, ani Hanna Gronkiewicz-Waltz. Nie zrezygnował również Donald Tusk. Tak jak i Janusz Lewandowski. Ba, tytułu nie zrzekł się i Bronisław Komorowski. Tylko co z tego wynika? Absolutnie nic.
Tak samo nie ma sensu przypominanie, że firmami roku zdaniem Forum były dotąd Play, PERN Przyjaźń, PZU S.A., BZWBK, Kompania Węglowa S.A., Tauron Polska Energia S.A.
Tak naprawdę bowiem krynicki spęd jest niczym innym, jak przedsięwzięciem biznesowym. Takim, który ma na celu dać zarobić organizatorom. I tylko dzięki temu, że organizatorzy ci wiedzą, jak zaprząc media do codziennego, kilkukrotnego relacjonowania, wszyscy mają wrażenie, że mamy do czynienia z czymś istotnym.
Metoda działania jest prosta. Tytuł ma dostać polityk z obozu władzy. To umożliwia bezproblemowe wyciągnięcie pieniędzy z państwowych instytucji. Tych zaś jest bez liku i dysponują najdziwniejszymi funduszami. I nie ma ludzkiej siły, by poskąpiły milionów na imprezę, gdzie honorowym gościem będzie ich szef, czy kolega szefa. To dlatego właśnie ludźmi roku zostają premierzy, prezydenci, prezes, oraz ich bliscy kumple.
Skoro organizator ma już zapewnione podstawowe środki, to pora postarać się o takie, które pozwolą na wypracowanie zysku. Stąd kwestowanie wśród państwowych i prywatnych potentatów i sprzedawanie im tytułów firm roku lub tytułów sponsorskich. Oczywiście, w pakiecie firmy te dostają zaproszenia wraz opłaconymi noclegami i wyżerką, tudzież napitkiem.
Żeby jednak nikt się nie przyczepił do strony merytorycznej biznesu, wymyśla się spotkania, odczyty, wykłady czy inne panele. Zaprasza się na nie – w większości – zaprzyjaźnione osoby. Oczywiście za pieniądze. Wykładowcy nie jadą w takie miejsca strzępić język za darmo.
Za darmo występują z reguły politycy. A to dlatego, że do takich miejsc ciągnie ich obecność kamer. Zaś – jak wiadomo – tych dla polityków nigdy nie dość. Oczywiście są i przedstawiciele biznesu. Opłacają, co trzeba, bo wiedzą, że trzeba się od czasu do czasu pokazać kolegom i koleżankom biznesmenom. Bajki o tym, że na forum wymyśla się coś historycznego, albo właśnie tam ogłasza światu informację nader ważną są nieodłączną cechą takich spędów.
Skąd liczba mnoga? Już tłumaczę. Ano stąd, że historycznych, największych w Europie, najważniejszych w Europie Centralnej spędów polityczno-ekonomicznych u nas dostatek. Z powodu nabudowania tzw. centrów konferencyjnych mnożą się jak króliki.
W Katowicach jest przecież Europejski Kongres Gospodarczy, którego tegoroczna odsłona reklamowana była jako „132 sesje, 800 panelistów, ponad 9 000 uczestników największej imprezy biznesowej w Europie Centralnej”. Sopot to Europejskie Forum Nowych Idei. Tegoroczna edycja, która będzie za parę tygodni, to według organizatorów „międzynarodowe spotkanie dyskusyjne środowisk biznesowych na temat przyszłości Europy i jej gospodarki, postrzeganych w szerokim, globalnym kontekście”.
Czym zadęcie to różni się od tego, co pisze o sobie Forum Ekonomiczne w Krynicy, czyli, że to „największa konferencja w Europie Środkowo-Wschodniej – przyjeżdża ponad 3 tys. gości. Swoje poglądy dotyczące aktualnej sytuacji politycznej, gospodarczej i społecznej na świecie wymienią szefowie rządów i parlamentów, ministrowie i parlamentarzyści z krajów naszego regionu, prezesi największych spółek, eksperci, przedstawiciele świata nauki, kultury oraz mediów z ponad 60 krajów”?
Wymienią, napiją się, najedzą i pojadą. Organizatorzy podliczą kasę, a ciemny lud, któremu wciśnięto kit o tym, że był świadkiem historycznego wydarzenia, nawet nie będzie się starał zrozumieć, o co chodzi. Nie przypomni sobie też, co takiego przełomowego wynikło z któregokolwiek spędu.
I nic w tym dziwnego. Bo ani z Katowic, ani z Sopotu czy Krynicy nigdy nie wynikło nic.