Sąd Rejonowy Lublin-Zachód orzekł dzisiaj, że radny PiS Tomasz Pitucha pomówił organizatora Marszu Równości Bartosza Staszewskiego wpisem na Facebooku, w którym zrównał homoseksualizm z pedofilią.
Zgodnie z wyrokiem, Pitucha ma zapłacić nawiązkę w wysokości 5 tys. zł na cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego, czyli na rzecz Stowarzyszenia Marsz Równości w Lublinie. Skazany został również zobligowany do podania wyroku do publicznej wiadomości w prasie lokalnej.
Bartosz Staszewski w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że wyrok jest sprawiedliwy.- Była w kościołach, z tego, co wiem, modlitwa o sprawiedliwy wyrok i taki wyrok nastąpił. Myśmy wnosili o przeprosiny, radny Pitucha tego nie chciał zrobić i sprawa tak się skończyła. (…) To pokazuje, że nie ma zgody na homofobiczną mowę nienawiści, na to żeby pomawiać osoby LGBT o jakiekolwiek związki z pedofilią. Pedofilem nigdy nie byłem, a marsz równości nigdy pedofilii nie promował – powiedział działacz LGBT z Lublina.
Co dokładnie napisał radny Pitucha? We wrześniu ubiegłego roku, przed Marszem Równości w Lublinie, zamieścił na Facebooku następujący post: „Najzagorzalsi fani filmu W. Smarzowskiego chcą organizować w Lublinie tzw. Marsz równości promujący homoseksualizm, pedofilię”.
Organizator lubelskiego Marszu Równości Bartosz Staszewski nie odpuścił sprawy. Wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko Pitusze, zarzucając mu zniesławienie. Jego pełnomocnik żądał ukarania Pituchy karą ograniczenia wolności bądź grzywny, przeprosin i nałożenia nawiązki na cel społeczny.
Sąd nie miał wątpliwości. Uznał, że radny pomówił za pomocą środków masowego komunikowania Staszewskiego o promowanie pedofilii, czyli postępowanie, które mogło poniżyć go w opinii publicznej oraz narazić na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenie działalności społecznej.
Pitucha na sali sądowej zgrywał niewiniątko. Tłumaczył, że jego wypowiedź była elementem debaty publicznej dotyczącej organizacji marszu w Lublinie. Podkreślał, że nie znał Staszewskiego i dlatego nie mógł go zniesławić. Jego wypowiedzi – jak mówił – miały charakter opinii dotyczących wydarzenia, jakim jest marsz, a nie dotyczyły osób.
Radny nie przyznał się do winy. Powtórzył, że jego działania było wyrazem niepokoju wobec „zachowań o charakterze seksualnym w przestrzeni publicznej, które mogłyby wywołać zgorszenie u dzieci i młodzieży”.
Wyrok nie jest prawomocny. Radny będzie się odwoływał. „Będę się starał w sądzie wyższej instancji wykazać, że moja wypowiedź nie dotyczyła Bartosza Staszewskiego, odstąpienie od wymierzenia kary wskazuje, że sąd dużo z moich argumentów przyjął. (…) Nadal podtrzymują ocenę tego zjawiska, jakim są marsze, które bardzo szkodzą naszej przestrzeni publicznej, zwłaszcza dzieciom i młodzieży” – powiedział Pitucha.