Religijny terroryzm ustawodawczy wyraźnie przybrał na intensywności. Teraz demonstracyjnie dewastuje się nim władzę sądowniczą. Zaradkiewicza podmieniono na byłego dyrektora fundamentalistycznego rozsadnika pod nazwą Ordo Iuris.
Po tym, jak krytykowany powszechnie Kamil Zaradkiewicz złożył rezygnację, prezydent Andrzej Duda mianował na stanowisko pełniącego obowiązki prezesa Sądu Najwyższego Aleksandra Stępkowskiego. Kto zacz?
Absolwent wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, od 2001 roku doktor, od 2011 nawet habilitowany, później profesor nadzwyczajny. Naukowiec jak się patrzy. Tak, zaopatrzony w stopnie i wykształcony Stępkowski zostaje w 2013 roku prezesem fundacji Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, trwał na tym stanowisku dwa lata. Był chyba znakomitym ordoiuristą, gdyż rok później, w listopadzie 2016 roku znów objął to stanowisko na kolejnych 12 miesięcy.
W przerwie jednakowoż nie próżnował. W listopadzie 2015 roku został powołany na stanowisko podsekretarza stanu w ministerstwie Spraw Zagranicznych za czasów Witolda „San Escobar” Waszczykowskiego. Był odpowiedzialny za sprawy prawne traktatowe oraz za prawa człowieka. Ze stanowisko odwołano go w sierpniu rok później. Gazeta Wyborcza spekulowała wówczas, że była to kara za pomysł sprowadzenia do Polski Komisji Weneckiej, która zamiast pochwalić PiS lub sformułować neutralne stanowisko wobec działań w obszarze sądownictwa (jak się spodziewał inicjator lub inicjatorzy), skrytykowała władze.
Gdy PiS zabrawszy się za dewastację sądownictwa doszedł w swych staraniach do Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski zgłosił w 2018 roku swoją kandydaturę na sędziego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w pierwszym naborze ogłoszonym przez urządzoną już przez PiS Krajową Radę Sądownictwa. O wycofanie się z kandydowania apelowali m.in. do niego w liście otwartym profesorowie i wykładowcy Wydziału Prawa i Administracji UW.
Nie odegrał więc jakiejś wiodącej roli, ale widać, ze nadszedł jego czas. Pasuje jak ulał do obecnej układanki. Stępkowski jest zwolennikiem całkowitego zakazu aborcji oraz zajadłym przeciwnikiem „ideologii gender” i autorem książki na temat „obrony życia poczętego” oraz autorem ważnej rozprawy w tomiku fundamentalistycznych esejów pod zgoła niezaskakującym tytułem Dyktatura gender.
Warto dodać, że w swym ordioiuryzmie Stępkowski nie jest osamotniony w SN. Jest bowiem już drugim, obok Krzysztofa Wiaka, przedstawicielem tej organizacji w Sądzie Najwyższym.
Na koniec warto odnotować, że rząd i prezydent kompletnie przestali się już przejmować przepisami prawa i postawili chyba na zupełną wolną amerykankę, którą realizują bezpośrednio lub przez swoich klakierów. Już sama nominacja Stępkowskiego na sędziego SN budziła mnóstwo wątpliwości, gdyż Duda powołał go wbrew orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wstrzymał powołania do SN. Zaś Krajowa Rada Sądownictwa wskazała go, choć nie było pewności, czy spełnił wymogi formalne, bo sędzią SN może zostać osoba, która posiada wyłącznie polskie obywatelstwo, a Stępkowski miał również obywatelstwo brytyjskie i nie było pewne, czy udało mu się go zrzec.