Dziś mija termin zgłaszania ewentualnych protestów przeciwko ważności wyborów do Sejmu. Od 25 października zgłoszono ich w sumie 17, z czego 4 są nieważne.
W tym roku skarg wniesiono wyjątkowo niewiele w porównaniu z poprzednimi kadencjami. Po wyborach w 2011 roku było ich aż 157. Nie wpłynęły one na wynik głosowania. W 2007 roku protestów wyborczych wniesiono 112. W 2005 – 136. W tym roku jest to jedynie 17 zgłoszeń. Rzecznik prasowy Sądu Najwyższego Krzysztof Michałowski poinformował, że 4 spośród protestów, które wpłynęły do Sądu, zostały wniesione przed terminem, pozostaną więc bez dalszego biegu. Niektóre wyglądają dość poważnie: w Tychach przewodniczący komisji zgłosił błąd w protokole, polegający na omyłkowym dopisaniu jednemu z kandydatów 58 głosów, które należały się innemu kandydatowi z tej samej listy – Prawa i Sprawiedliwości.
Nie przewiduje się, aby wskutek złożonych w ostatnich dniach wniosków zmienił się skład posłów wybranych na rozpoczynającą się właśnie kadencję. Niemniej formalną uchwałę ws. ważności wyborów Sąd Najwyższy wydać musi w terminie 90 dni, ma zatem czas do 23 stycznia 2016. Sąd Najwyższy orzeka w trybie nieprocesowym, w składzie 3 sędziów. W ciągu ostatnich lat decyzją SN tylko raz powtarzano głosowanie – w 2006 roku w okręgu częstochowskim, po stwierdzeniu, iż na kartach do głosowania przez pomyłkę zapomniano wydrukować nazw komitetów wyborczych, z których startowali kandydaci na senatorów.