Prokuratura stwierdziła, że poprzez treść swojego transparentu, porównującego Marsz Niepodległości do nazistów, dwóch członków Obywateli RP złamało prawo… bo propagowali faszyzm. Sąd oddalił te absurdalne zarzuty.
Na transparencie, który skonfiskowała – jak się później okazało, nielegalnie – policja – widniał napis „Warszawa zhańbiona” oraz dwa zdjęcia: jedno z ubiegłorocznego pochodu ONR i drugie, które zrobiono w Norymberdze w 1933 roku. Widać na nim grupę gorliwych członków NSDAP trzymających flagi ze swastykami.
Mężczyźni zostali zatrzymani na około 4 godziny, a prokurator potwierdził zasadność skonfiskowania transparentu, „propagującego treści zakazane”: „Czynność była zgodna z przepisami, zaś zabezpieczony przedmiot może stanowić dowód popełnienia przestępstwa”.
Sędzia Jakub Kamiński z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia zauważył jednak, że nie podano, jakież to mogło być przestępstwo. Sędzia rozprawił się z prokuratorskimi zarzutami bezceremonialnie: „W przypadku uznania, że chodzi o art. 256 kodeksu karnego, konieczne będzie rozważenie, czy samo zaprezentowanie w przestrzeni publicznej symboliki faszystowskiej świadczy o propagowaniu faszyzmu? A może z układu graficznego zatrzymanego transparentu wynika, że osoby go prezentujące nie zamierzały propagować faszyzmu, lecz wręcz przeciwnie – wyrazić swój sprzeciw wobec takiego ustroju państwa?”.
Transparent wrócił do Obywateli RP. Ta sprawa może stanowić precedens w przypadku próby ukarania za używanie np. symbolu swastyki w celu porównania i napiętnowania nazizmu. Obywateli RP prawdopodobnie nie minie jednak grzywna za zakłócanie legalnej demonstacji 11 listopada.