Jak donosi Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, Wojewódzki Sąd Administracyjny 21 sierpnia uchylił wcześniejszą decyzję, pozwalającą ks. Tomaszowi Duszkiewiczowi na zachowanie trofeów wilka, lisa i puszczyka. Zezwolenie zostało wydane w ciągu jednego dnia.

Już sam ten fakt wydał się podejrzany Pracowni, która zaskarżyła decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku.

– Skandaliczna decyzja RDOŚ mogłaby się stać bardzo niebezpieczną furtką. Można byłoby nielegalnie pozyskiwać trofea zwierząt chronionych, a następnie starać się o zgodę na ich posiadanie. Taki proceder jest bardzo niebezpieczny dla ochrony przyrody w Polsce. Decyzja RDOŚ w Białymstoku wydana w jeden dzień jest skandaliczna i wywraca porządek prawny do góry nogami! – mówi Radosław Ślusarczyk z PnRWS.

Ksiądz zarzekał się, że – tak samo jak exminister Szyszko, z którym się przyjaźni – dostał trofea od osoby, która już nie żyje. Jednak media dotarły do znajomych księdza i myśliwych, którzy z nim polowali. O tym, że ksiądz miał chwalić się, iż sam zabił rysia, pierwszy napisał „Newsweek” dokładnie rok temu.

– O Duszkiewiczu wszyscy wiedzieli, że ma wejścia w sferach rządowych. Po cichu plotkowano, że jest kłusownikiem, ale nikt go za rękę nie złapał. Niemniej na ścianach miał skóry wilka, widziałem też tego wypchanego rysia – mówił jeden z podlaskich łowczych. Ponoć ksiądz opowiadał, że najpierw rysia postrzelił i załadował do bagażnika samochodu, ale tam zwierzę się ocknęło, więc ksiądz zatrzymał się i udusił je sznurkiem. Miał potem żartować na temat „duszonego rysia”.

– Sam o tym opowiadał. Chwalił się. Jechał samochodem przez puszczę, nie wiem gdzie, z podprowadzającym na polowanie, z podleśniczym. Zobaczył gdzieś tego rysia, wysiadł, strzelił. Schował zwierzę do bagażnika. Niedługo potem zatrzymali go funkcjonariusze Straży Granicznej. Jakby do kufra zajrzeli, to miałby przechlapane – mówił inny znajomy.

Kiedy sprawą zainteresowali się dziennikarze, ksiądz pognał do RDOŚ w Białymstoku, aby zalegalizować trofea. We wniosku o wydanie zgody wskazywał na edukacyjne cele posiadania trofeów zwierzat pod ochroną (przypomnijmy: kara za nielegalne zabicie rysia to 30 tys. zł). Udało się. Urzędnicy wydali decyzję w jeden dzień, więc w dniu, kiedy ukazał się tekst (21 sierpnia 2017) wszystko było już przyklepane. Decyzję, zaskarżoną przez ekologów, jak można się domyślać, podtrzymała Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Ale sąd już nie.

Jak pisze Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, „Według sądu rażące naruszenie prawa w decyzji RDOŚ polegało na tym, że czynności podlegające zakazom nie były niezbędne dla realizacji celów edukacyjnych, na które wskazywał Duszkiewicz”. Sprawa wróci teraz na poziom GDOŚ, która powinna skorygować swoje wcześniejsze stanowisko i wydać decyzję o nieważności zezwolenia wydanego przez białostocki oddział.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A to szanowny xiężulo te zwierzątka najpierw chrzcił, by ich chrześcijańskie duszyczki trafiły do raju, a potem je ubił? Czy może nawracał pogan krzyżacka metodą, poprzez ich ubicie? Miłość bliźniego zaiste wielka w xiężulku jest!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…