„Grzegorz Dyndała albo mąż zmieszany” („George Dandin ou le Mari confondu” – często tłumaczony też jako „mąż pognębiony”) to komedia Moliera. Krótka historia o cwaniaku, który przecwaniaczył. Bogaty chłop, pragnąć na skróty podwyższyć swój status społeczny, ożenił się ze zubożałą szlachcianką. Zapłacił wysoką cenę za zdradę własnej klasy i próżność: żona zdradzała go na prawo i lewo, a grupa, w którą chciał się wkupić, gnębiła go i wyśmiewała. Cytat „sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało” („tu l’as voulu, George Dandin”) to już ogólnoświatowy cytat-klasyk. Ktoś przypomniał go na Facebooku pod ostatnim wpisem Magdaleny Środy, która odmalowała poruszający obrazek, przyrównujący dzisiejsze protesty przeciwko pisowskim reformom sadownictwa z walką opozycji z PRL.
Trzeba nauczyć się z powrotem robić i rozrzucać ulotki („Precz z komuną”, „Kaczka orła nie pokona”, „Jesień wasza wiosna nasza”, „Solidarność zwycięży”), tak by się nie dać złapać (najlepiej z dachów); trzeba zacząć się komunikować poza systemem, wymyślić i wyprodukować jakieś symbole (nowe oporniki?).
Ja też myślałam, że to ironia. Ale pani profesor naprawdę uważa to porównanie za zasadne. I nie widzi żadnej sprzeczności w tym, że ludzie, którzy wówczas stroili się w oporniki, dziś płaczą nad swoim losem niczym rogacz Grzegorz Dyndała pod koniec swojej opowieści. Walczyliście z komuną, aby sprzedać za bezcen zakłady pracy i sprywatyzować każdy kamień leżący przy drodze. Walczyliście o wolny rynek, który przyniósł dżinsy, ajfony, imponujące wystawy sklepowe pełne produktów, na które was nie stać i umowy śmieciowe, pozwalające wyceniać pracę ludzką na złamany grosz. Walczyliście o prywatne uczelnie, o wpuszczenie kościoła do szkół państwowych. Ściągnęliście na nas III RP – to niewyobrażalne szczęście, które ostatecznie okazało się być przekleństwem. I teraz dziwicie się, że nikt nie daje się za ów nadmiar szczęścia pokroić, nie drze szat, ale ze smutkiem przygląda się przepychankom dżumy z cholerą.
Czy PiS jest partią populistyczną i autorytarną? Oczywiście. Czy zdemontuje sądownictwo i państwo rozbierze na kawałki? Jasne. Czy mamy do czynienia z manipulacją na skalę wszechświatową, kiedy PiS najpierw sprzedało gdańską stocznię, a teraz dumnie repolonizuje branżę i przywraca ją Polsce? No pewnie. Tylko że właśnie zapaleńcom z opornikami w klapach, piewcom wolnego rynku zawdzięczamy to, że w społeczeństwie pojawiła się rozpacz, którą PiS dziś rozgrywa – umiejętnie.
Nie jestem z tych, którzy patrzą satysfakcją, jak wszystko wokół płonie. Nie wyznaję zasady „im gorzej tym lepiej”. Nie cieszą mnie rządy PiS, nie uważam ich też za „mniejsze zło” od liberałów od ciepłej wody w kranie. To po prostu zło inne. Ale kiedy słyszę, jak antykomuniści, którzy już raz zafundowali nam swoje porządki, wzywają do walki z nowym PRL-em, mam ochotę wytatuować im na czołach wersalikami cytat o Grzegorzu Dyndale, co totalnie zasłużył sobie na swój los.