Jego wygłupy za mikrofonem zapisały się w annałach sportowej żurnalistyki. Pracował w mediach publicznych od pierwszej połowy lat 90. Właśnie został zawieszony. Dlaczego? Podpadł obecnemu szefostwu ostrą krytyką poczynań rządu.
Zimochowi nie podobał się również styl, jaki prezentują politycy rządzącego obozu. Wielokrotnie dał temu wyraz w swoich wypowiedziach.
– Jak widzę pana Brudzińskiego w telewizji, to widzę też pogardę dla tych, którzy myślą inaczej niż pan wicemarszałek. To jest pogarda, poniżanie – wyznał komentator.
Dziennikarz zwracał też uwagę, że obecnie stanowiska w TVP i Polskim Radiu są obsadzane według klucza posłuszeństwa, a nie kompetencji.
– Kto mnie będzie weryfikował, kto będzie sprawdzał, czy jestem dobrym dziennikarzem sportowym, czy moje poglądy polityczne będą miały znaczenie? To jest gorzej niż w stanie wojennym, gorzej niż za komuny. To jest poniżanie dziennikarzy, wydawców. Ludzie są upokorzeni, zmęczeni. Co ja mam pokazać – transmisje, audycje, depesze? – irytował się Zimoch.
W wywiadzie dla „DGP” w czarnych barwach przedstawił swoją prognozę dla Polski rządzonej przez Prawo i Sprawiedliwość.
– Boję się, że ten naród się całkiem podzieli, że za nic będzie miał autorytety, sądy, instytucje państwowe, że jak ktoś powie, że sędziowie są, przepraszam za słowo, do d…, to będzie to wzbudzać poklask albo tzw. tumiwisizm. I myślę, że od dziennikarza publicznego radia oczekuje się, by zabierał głos w ważnych sprawach publicznych. Nie naruszam przecież zasad etyki dziennikarskiej, staram się tylko zwrócić uwagę na problem – powiedział w rozmowie z Magdaleną Rigamonti.
Zarząd Polskiego Radia postanowił pozbyć się niewygodnego dziennikarza. Dziś rano podjęta została decyzja o zawieszeniu Zimocha w obowiązkach pracowniczych. W oświadczeniu przesłanym do mediów padają mocne słowa, w tym klasyczne oskarżenie o „prowokacje”. Szefostwo stara przedstawić Zimocha jako nielojalnego pracownika, którego celem jest wywoływanie konfliktów.
„Mocno jednostronne i nieobiektywne wypowiedzi red. Zimocha naruszają etykę zawodową, są niegodne dziennikarza i łamią zasady, jakimi chce się kierować Polskie Radio. (…) Opinie nt. sytuacji w mediach publicznych, jakie przedstawił popularny komentator sportowy, bardzo krzywdzące, grające na skrajnych emocjach, nie mają żadnego odbicia w rzeczywistości, co gorzej angażują Polskie Radio w polityczny spór, którego bardzo chcemy unikać” – czytamy w piśmie przesłanym do mediów przez zarząd PR.
Co na to Tomasz Zimoch dziennikarz skomentował decyzję władz rozgłośni na swoim fejsbukowym profilu.
„Po 89. roku bardzo zadbano, by w mediach publicznych kariery robili tylko ci, którzy wywodzą się z postkomunistycznego środowiska establishmentu III RP i którzy identyfikują się z partiami układu” – czytamy w jej tekście na łamach niezależna.pl.
Lichocka wytknęła Zimochowi również obciążające, jej zdaniem, konotacje rodzinne.
„Nie było niemal wyjątków. Tomasz Zimoch, jak sam opowiada, syn pierwszego, powołanego u schyłku PRL-u przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, jest tej zasady znakomitym przykładem” – atakowała posłanka.
Tomasz Zimoch jest jednym z najpopularniejszych dziennikarzy sportowych w Polsce. Kibice pamiętają zwłaszcza jego wyczyny podczas meczu eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów pomiędzy Widzewem Łódź a Brøndby Kopenhaga w 1996 rok. Komentator całkowicie dał się wówczas porwać emocjom, wygłaszając błagalne apele do prowadzącego zawody arbitra. „Panie Turek, niech pan tu kończy to spotkanie!” – krzyczał wtedy Zimoch.