Dziś o 12.00 sędziowie w całym kraju przerwą pracę na 30 minut, formalnie w celu uczestniczenia w spotkaniach i zebraniach. Praktycznie to protest przeciwko planowanemu zawłaszczeniu Krajowej Rady Sądowniczej przez PiS.
Jak tłumaczył rzecznik Krajowej rady Sądownictwa Waldemar Żurek, chodzi oto, by zaprotestować przeciwko próbom podporządkowania politycznego władzy sądowniczej. Jednocześnie prosił obywateli o wyrozumiałość, jeżeli na skutek protestu opóźnia się niektóre procesy.
– Jeżeli sądy się upolityczni, jeżeli sędziego się ubezwłasnowolni, to wtedy najbardziej dotknie to obywatela, który przyjdzie po sprawiedliwość. Dlatego prosimy o wyrozumiałość – tłumaczył Żurek.
Nie wszyscy popierają tę formę protestu.
– To, co jest w rocie ślubowania, to jest także służenie społeczeństwu i myślę, że jeżeli sędziowie chcą być aktywni, to niekoniecznie wtedy, kiedy pod drzwiami czekają ludzie na to, żeby załatwić ich istotne życiowe sprawy – mówiła Barbara Piwnik, była minister sprawiedliwości.
Przeciwko występuje też „Solidarność”, która po pierwsze przypomniała środowisku sędziowskiemu, że od 2013 r. zwleka z odpowiedzią związkowi zawodowemu, czy pozbawienie urzędników państwowych prawa do strajku jest zgodne z Konstytucją. Sędziowie protestują dziś właśnie w taki sposób, ponieważ są urzędnikami państwowymi i nie mają prawa do strajku. Po drugie „Solidarność” jest zdania, że działacze związkowi środowiska są od lat dyskryminowani przez sądy w walce o prawa pracownicze. Po trzecie „S” uważa, że dzisiejszy protest przedłuży dzień pracy pozostałych pracowników sądów: protokolantów i personel techniczny, których nikt o zdanie nie pytał, uważa szefowa Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa Edyta Odyjas.
Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej
Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…