Sojusz Lewicy Demokratycznej może stracić subwencję na trzy lata. Ich sprawozdanie finansowe za 2014 rok zostało odrzucone przez Państwową Komisję Wyborczą.
W tej samej sytuacji co SLD znalazł się też m.in. Kongres Nowej Prawicy, Liga Polskich Rodzin czy Racja Polskiej Lewicy. Żadne z pozostałych ugrupowań nie osiągnęło jednak w ostatnich wyborach wyniku pozwalającego na otrzymanie subwencji z budżetu państwa.
Zarówno KNP, jak i Sojusz zostały oskarżone o przyjmowanie środków z niedozwolonych źródeł. Zgodnie z ustawą partie mogą być dotowane wyłącznie przez obywateli polskich, mających na terenie RP stałe miejsce zamieszkania. Oznacza to, że partiom nie wolno pozyskiwać pieniędzy od firm czy organizacji pozarządowych, a także od cudzoziemców. Lista zarzutów wobec SLD była dłuższa – Sojusz, niezgodnie z prawem, przetrzymywał pieniądze partyjne w innym miejscu niż konto bankowe, a także „przekazał środki niepieniężne komitetowi wyborczemu” – oznaczać to może np. sytuację, w której komitet korzystał z biura Sojuszu bez podpisania umowy o użyczeniu czy wynajmie.
Jeśli partie zdecydowały się na odwołanie od decyzji PKW, Sąd Najwyższy zajmie się ich apelacjami w ciągu kilku następnych miesięcy. Gdyby wyrok był niekorzystny dla Sojuszu, ugrupowanie straci prawo do otrzymywania subwencji budżetowej aż na trzy lata. Sojusz Lewicy Demokratycznej był częścią Zjednoczonej Lewicy, która zdobyła w ostatnich wyborach prawie 8 proc. poparcia. Wynik ten powinien przełożyć się na dotację w wysokości 6,2 mln zł rocznie. Zgodnie z umową koalicyjną, Włodzimierz Czarzasty i jego koledzy otrzymać mieli 70 proc. tej kwoty, czyli 4,3 mln zł. Teraz może się okazać, że ugrupowanie będzie musiało utrzymywać się wyłącznie ze składek i darowizn.
[crp]