Sojusz Lewicy Demokratycznej obiecuje złożyć wniosek o delegalizację Obozu Narodowo Radykalnego.
Z tym komunikatem SLD wystąpiło ponad tydzień po liście prezydenta Warszawy w tej sprawie, 8 miesięcy po podobnym wniosku Platformy Obywatelskiej, ponad rok po swoim własnym wniosku z 2016 r. i ponad 10 lat po wniosku, złożonym przez Jerzego Szmajdzińskiego. Przez te wszystkie lata radykalni narodowcy niemal co kwartał udowadniali, że ich faszystowskie korzenie sprzed wojny wciąż mają się doskonale i dostarczają nowym pokoleniom ONR-owców nowych inspirujących przykładów ksenofobii i rasizmu. To jednak w dalszym ciągu za mało dla polskich elit politycznych, by zrobić z nimi porządek. Ba, przyzwolenie dla faszyzujących ekscesów rośnie.
– ONR od wielu lat jest symbolem Polski czarnej, zaściankowej, mylącej obronę konstytucji i wartości demokratycznego państwa prawa z wartościami, które w jednoznaczny sposób uświadamiają, że mamy do czynienia z obozem faszyzującym – mówił na konferencji prasowej wiceprzewodniczący SLD Krzysztof Gawkowski.
Na razie ugrupowanie nie zrobiło niczego konkretnego, poza publicznym złożeniem obietnicy, że wniosek o delegalizację złoży na ręce ministra Zbigniewa Ziobry jednak bez określenia dokładnego terminu.
Politycy SLD argumentują, iż spełniane są wszelkie przesłanki do delegalizacji tej organizacji oraz obiecali, że jakakolwiek publiczna aktywność ONR będzie za każdym razem skutkowała oficjalnymi doniesieniami na policję lub do prokuratury, by sprawdziły one, czy doszło do naruszenia przepisów prawa.
Dobrze, że SLD daje jednoznaczną ocenę faszyzującym ruchom politycznym, gorzej, że nie jest wiodącą organizacją z nimi walczącą.