W Słowenii, za sprawą pandemii i niezdolności klasy rządzącej do poradzenia sobie z kryzysem, zaostrzają się społeczne sprzeczności. Klasa robotnicza w Słowenii odniosła jedno małe zwycięstwo, zmuszając rząd do rezygnacji z zamiaru prywatyzacji dostaw wody. Ale to raczej początek, a nie koniec podskórnie toczących się walk.
Zacznijmy jednak od początku.
28 maja czterdzieści tysięcy osób zebrało się na placu Prešerena w Lublanie, by zaprotestować przeciwko reakcyjnej polityce Janeza Janšy. Protest ten był jest kulminacją ruchów społecznych, które rozpoczęły się jeszcze przed wprowadzeniem przez Janšę środków oszczędnościowych w Słowenii. W protestach wzięły udział związki zawodowe, organizacje obywatelskie, studenckie i akademickie, a także partia Levica. Były to w istocie protesty obywatelskie, które wybuchły w związku z porażką rządu Janšy w walce z epidemią koronawirusa, a także przeciwko działaniom podjętym przez jego rząd kosztem pracujących, takim jak próby prywatyzacji wodociągów, cięcia w programach socjalnych i ograniczanie praw obcokrajowców.
Już na pierwszy rzut oka widać, że protestujący wywodzili się z różnych nurtów politycznych. Możemy jednak z całą pewnością stwierdzić, że ruch ten odzwierciedla nasilenie walki klasowej w Słowenii, o czym świadczą liczby zgromadzonych i wysuwane żądania poprawy bytu studentów i pracowników, sformułowane jako wyraźne żądania klasowe, nawet jeśli przeplatane żądaniami nowych wyborów i „rządów prawa”. Sposób, w jaki Levica została powitana na proteście, wskazywał również na to, w jaki walka klasowa się zaostrza. Kiedy partia pojawiła się ze swoimi flagami, maszerując w sposób zorganizowany, demonstranci powitali ją oklaskami. Klimat w Słowenii wyraźnie ponownie się zmienia, po wzroście prawicy w ostatnich wyborach. Widać było, że obecni protestujący uznają Levicę za czołowego przeciwnika Janeza Janšy i za potencjalną siłę parlamentarną, zdolną poprowadzić społeczeństwo w innym kierunku.
Kluczową różnicą między tym protestem a innymi ruchami społecznymi, które widzieliśmy we wcześniejszych latach w byłej Jugosławii, jest obecność związków zawodowych i ich powiązania z organizacjami studenckimi i lewicowymi.
Obecność zorganizowanej klasy robotniczej sprawia, że protesty te są bardziej rozwiniętą formą walki klasowej, choć jak dotąd zachowują zewnętrzną formę ruchu społeczeństwa obywatelskiego. Na protestach Janez Janša był przedstawiany nie tylko jako produkt korupcji i niekompetencji poprzedniego rządu, ale – jak mówili w maju mówcy na wiecu w Lublanie – jako „symbol systemu politycznego ostatnich trzydziestu lat”.
Referendum w sprawie wody i Janez Janša
Referendum w sprawie nowelizacji ustawy wodnej, które odbyło się 11 lipca, pokazało, że w Słowenii wznowił się proces radykalizacji politycznej. Choć frekwencja wyniosła tylko 45,99 proc., 86,58 proc. (674 114 wyborców) zagłosowało przeciwko poprawkom, a 13,42 proc. za. Liczby te świadczą o tym, że klasowe myślenie przejawiło się w kwestii mającej rzeczywiste znaczenie dla klasy robotniczej w Słowenii.
Z drugiej strony, wyniki referendum ujawniły również niestabilność rządu Janeza Janšy, jak również fakt, że jego rządom nie towarzyszy masowe poparcie. Uosabia on ogólną niestabilność polityczną Słowenii. Wynik referendum stanowi poważne zwycięstwo klasy robotniczej, zmuszając rząd do wstrzymania procesu prywatyzacji wody w czasie silnego kryzysu politycznego w Słowenii.
Liczby te wskazują również na duże rozbieżności w słoweńskim społeczeństwie. Rozdźwięk między rządzącymi politykami oraz brak wsparcia z dołu wyraźnie pokazują, że Janša zajmuje znacznie słabszą pozycję niż Orban czy Trump – dwaj politycy, z którymi jest najczęściej porównywany. W przeciwieństwie do obydwu, nie cieszy się znaczącym poparciem w słoweńskim społeczeństwie. Nie doszedł do władzy, zdobywając większość w wyborach, ale zdobył fotel premiera dzięki biurokratycznym kalkulacjom i negocjacjom, ponieważ po ostatnich wyborach nie udało się stworzyć wyraźnej większości w rządzie. Podczas gdy Trump był postacią, przeciwko której amerykańska klasa rządząca w końcu się zwróciła, Janša jest człowiekiem, w którego słoweńska klasa rządząca tradycyjnie wierzyła, aby ustabilizować kryzysy polityczne, które łatwo mogłyby się obrócić przeciwko niej. Jest sprawdzoną postacią w procesie odbudowy kapitalizmu w Słowenii, a także w byłej Jugosławii. Jest on politykiem przejściowym, który w pełni wypełnił swoje zadania, a klasa rządząca uznaje go za wiernego sojusznika.
Funkcję Janšy w słoweńskim społeczeństwie i jego pozycję jako kogoś, na kogo klasa rządząca może liczyć, możemy również dostrzec w sposobie, w jaki podszedł do Levicy.
W dyskursie publicznym Janša przedstawia Levicę jako największe zagrożenie dla słoweńskiego społeczeństwa, mimo jej stosunkowo niewielkich wpływów w parlamencie.
Te próby uczynienia z Levicy straszaka w mediach są ze strony Janšy próbą zmobilizowania najbardziej konserwatywnych części społeczeństwa poprzez ideologię antykomunistyczną. Odzwierciedlają one jednak również postawę klasy rządzącej, która uważa Levicę za zagrożenie dla swoich rządów. Warto zauważyć, że jedną z pierwszych inicjatyw politycznych, które Janša podjął w Grupie Roboczej ds. Terroryzmu Rady UE, podczas prezydencji Słowenii w Unii Europejskiej, był wniosek o faktyczną kryminalizację organizacji lewicowych. 7 lipca Rada UE omawiała rzekome problemy związane z rzekomymi podwójnymi procesami radykalizacji na lewicy i prawicy oraz potrzebę ogólnoeuropejskiego działania przeciwko „przemocy i terroryzmowi lewicowemu i anarchistycznemu”, kładąc podwaliny pod szersze działania przeciwko organizacjom lewicowym.
Janša widzi w organizacjach lewicowych swojego największego przeciwnika i chce się z nimi rozprawić wszelkimi możliwymi środkami. Nie oznacza to, że organizacje lewicowe stały się zagrożeniem dla kapitalizmu w Słowenii, ale że klasa rządząca dostrzega rozwój sytuacji i chce stworzyć mechanizmy i ramy prawne, które powstrzymałyby dalszą radykalizację klasy robotniczej w przyszłości. Nie jest to sprawa bez znaczenia. Pokazuje ona, że w Słowenii nasila się walka klasowa, a klasa rządząca przygotowuje już swoje „barykady”.
Biorąc pod uwagę, że referendum pokazało, iż tylko 13,42 proc. ludności całkowicie popiera Janšę, nieuchronnie nasuwa się pytanie, kto mógłby utworzyć rząd w następnych wyborach? Jest całkiem jasne, że Janša nie będzie miał wystarczającej liczby głosów, aby narzucić się jako premier. Ale kwestia perspektyw politycznych dla marksistów nie ogranicza się do formalnej demokracji parlamentarnej.
Szansa dla Levicy?
Paradoksalnie, próbując zmobilizować swoich najwierniejszych wyborców głosząc zagrożenie marksizmem, Janez Janša przyczynił się jedynie do wzrostu popularności Levicy i jej znaczenia w oczach robotników i młodzieży. „Jeśli 'Levica’ jest największym wrogiem Janšy, to chyba muszą robić coś dobrego” – tak myśli wielu w najbardziej bojowej warstwie słoweńskiego społeczeństwa. Levica weszła więc w fazę wystawiania na próbę przez klasę robotniczą. Warunki, które rozwijają się w Słowenii, nieuchronnie postawią Levicę na rozdrożu. Partia ta będzie musiała wybrać swoją drogę: albo postawi się w służbie walki klasowej i otworzy się na ruchy oddolne, albo będzie musiała uklęknąć przed kapitałem, nadal sprowadzając politykę do poziomu parlamentarnych kalkulacji.
To, na ile Levica zdoła stać się reprezentantem wyzyskiwanych warstw społecznych, zależy od tego, jak zaprezentuje się klasie robotniczej i z jakim programem. Kluczowym zadaniem, jakie musi wykonać, jest zintegrowanie się z ruchem robotniczym – stanie się prawdziwą organizacją klasy pracującej poprzez połączenie się ze związkami zawodowymi i najbardziej bojowymi robotnikami. Jeśli Levica nie zwróci się w pełni w stronę klasy robotniczej, jeśli nie umieści w swoim programie perspektywy władzy robotniczej – to znaczy, jeśli nadal będzie działać na poziomie zwykłego elektoratu i czysto reformistycznych żądań, które trudno będzie narzucić klasie rządzącej w samym środku kapitalistycznego kryzysu – czeka ją taki sam los, jaki spotkał SYRIZĘ.
Słowenia od wielu lat znajduje się w głębokim kryzysie politycznym, z okresowymi mobilizacjami klasy robotniczej i młodzieży na ulicach. Po wszystkim, co wydarzyło się w ostatniej fazie rządów Janšy, a także po otwartej ofensywie klasy rządzącej przeciwko standardom życia większości obywateli i obywatelek, kraj ten wchodzi w nową rundę zaostrzającej się walki klasowej. W Słowenii procesy polityczne i kryzysy przejawiają się wzdłuż znacznie wyraźniejszych linii klasowych niż w innych krajach byłej Jugosławii.
Z doświadczenia wiemy, że zmiana w walce klasowej w jednym kraju na Bałkanach może mieć ogromny wpływ na cały region. Sama Levica powstała w kontekście ogólnego kryzysu kapitalizmu w regionie w 2008 roku.
Zmuszenie greckiej klasy robotniczej do wzięcia na swoje barki ciężaru kryzysu doprowadziło do objęcia władzy przez SYRIZĘ. To zwycięstwo wyborcze z kolei zainspirowało lewicowców w wielu krajach, w tym w Słowenii. To właśnie procesy zachodzące w Grecji były główną inspiracją do założenia Inicjatywy na rzecz Demokratycznego Socjalizmu (jednej z grup założycielskich dzisiejszej „Levicy”). Zaostrzenie walki klasowej w Grecji dotknęło cały region Bałkanów, a od pewnego czasu obserwujemy rosnącą radykalizację młodzieży i klasy robotniczej w regionie, jak również zwrot ogólnego klimatu politycznego w lewo. Wiemy, że większość kryzysów politycznych na Bałkanach nie została jeszcze rozwiązana. Po porażce SYRIZY sytuacja w Grecji jest nadal bardzo niestabilna. W Macedonii i Bośni, po katastrofalnym zarządzaniu pandemią przez rządy tych krajów, narasta gniew wśród ludności. W Serbii, która pozornie dobrze poradziła sobie z pandemią, autokratyczny rząd Aleksandara Vučića musi stawić czoła częstym mobilizacjom na ulicach. W Kosowie powszechne niezadowolenie zostało wyrażone poprzez zwycięstwo wyborcze Vetëvendosje w oparciu o program reform społecznych.
Konflikt między słoweńską klasą robotniczą a reakcyjnym rządem Janeza Janšy jest dowodem procesu, który będzie napędzał wydarzenia we wszystkich okolicznych krajach. W wyniku klęski klasy robotniczej pod koniec lat 80. i rozpadu Jugosławii, w ciągu ostatnich trzech dekad przyzwyczailiśmy się do braku rozwiniętego masowego ruchu robotniczego w naszych krajach. Jednak po globalnym kryzysie kapitalizmu w 2008 roku i pandemii koronawirusa pojawiły się zupełnie nowe okoliczności.
Jak już mówiliśmy, rozwój wypadków nieuchronnie przeniesie klasę robotniczą na arenę polityczną w naszych krajach. Nasza analiza pozwoliła nam dostrzec te procesy u samych ich początków, jako konieczność wynikającą ze sprzeczności społecznych zakorzenionych w kapitalizmie. Ta sama metoda pomaga nam zajrzeć pod powierzchnię wydarzeń, poza formalną politykę parlamentarną, i zidentyfikować warunki, które dojrzały do rozwoju ruchu robotniczego w Słowenii na znacznie wyższym poziomie organizacji.
Oryginalny tekst ukazał się na portalu Marxist.com. Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński.