To piąta dziecięca ofiara wśród zatrzymanych przez amerykańską Służbę Celną i Ochrony Granic (CBP) w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Organizacje pozarządowe zarzucają agencji lekceważenie życia młodych migrantów
Fala gwatemalskich emigrantów próbuje od lat przedostać się do USA w poszukiwaniu nie tyle lepszego życia, ile uciekając przed wywołaną zmianami klimatycznymi, suszą, spowodowaną przez nią ubóstwem i przestępczością. Władze USA, w szczególności prezydent Donald Trump nie ukrywają, że nie są to mile widziani goście i zapowiadał, że ukarze kraje najbiedniejsze kraje Ameryki Środkowej za to, że ludzie próbują ratować swoje życie, odcięciem funduszy pomocowych.
Zmarły 20 maja 16-latek, Juan de Leon Gutierrez, został zatrzymany przez amerykańskie służby wraz z rodziną i po oddzieleniu od niej był przetrzymywany w specjalnym ośrodku prowadzonym przez Departament Zdrowia i Usług Społecznych USA. Zdiagnozowano u niego jako przyczynę zgonu tzw. guz Potta, który mógł być, jak powiedzieli lekarze telewizji Al-Jazeera, wynikiem infekcji, ale też urazem głowy.
To kolejny nieletni emigrant, który umiera na amerykańsko-meksykańskiej granicy.
„Cztery zgony w ciągu sześciu miesięcy to wyraźny dowód świadomego, bezdusznego lekceważenia życia dzieci”, mówił Jess Morales Rocketto, przewodniczący grupy Families Belong Together, jeszcze przed śmiercią Juana Guttiereza. Wszystkie zmarłe po zatrzymaniu przez straż graniczną dzieci to Gwatemalczycy.
Od października do kwietnia na granicy zatrzymano 114 000 osób z Gwatemali. System nie jest w stanie oferować właściwej opieki i nadzoru nad taką liczbą ludzi. Ośrodki przetrzymywania emigrantów są przepełnione, a opieka nad nimi szwankuje. Pilnie potrzeba 4,5 miliarda dolarów, a administracja zwróciła się do Kongresu o zmianę przepisów, które umożliwią dłuższe przetrzymywanie rodzin w punktach odosobnienia i następnie szybszą ich deportację.