Duma polega na tym, by, kiedy w krytycznym momencie złapią cię za rękę, odpowiednio przejmująco krzyknąć „To nie moja ręka!”. Nowoczesność natomiast polega na tym, by umieć znaleźć odpowiedni kruczek, który coś takiego umożliwi.

Tak, tak, chodzi o to samo stowarzyszenie, które NIE organizowało wafelkowych urodzin Adolfa Hitlera (chociaż wzięli w nich udział jego prominentni członkowie, łącznie z przewodniczącym, ale to się nie liczy – bo, jak argumentują w swoim oświadczeniu wywieszonym na stronie – „według prawa niepublicznie każdy może organizować takie wydarzenia”). Kiedy jest „niepublicznie”? Kiedy cię nie złapią! – wydedukowała ichniejsza rada Albertów Einsteinów prawicy. A poza tym „większość ludzi potrafi oddzielić to, co robi DiN od 7 lat, od tego, co robi pan przewodniczący prywatnie”.

DiN ogłosiła też, że nie przyjmie rezygnacji z funkcji wiceszefa Jacka Lanusznego, prowodyra wieszania na szubienicach portretów europosłów w Katowicach, organizatora festiwalu Orle Gniazdo, na którym „Superwizjer” nagrał m.in. nazistowskie symbole, okrzyki „Sieg heil” i rzymskie pozdrowienia, on zaś wykręcał się, że „mogło to być zwykłe machanie ręką do kamery”. Krył też tyłek przewodniczącemu Mateuszowi S. kiedy policja znalazła u niego w mieszkaniu zestaw młodego fana Trzeciej Rzeszy. „Takie tam młodzieńcze wybryki”.

Stowarzyszenie tłumaczy, że nie przyjmie jego rezygnacji dlatego, że oficjalnie w papierach impreza z tortem i ołtarzykiem to nie była ich impreza – tylko Polskich Narodowych Socjalistów z Wodzisławia Śląskiego. A więc wszystko w porządeczku.

Ale czytam dalej z wypiekami na twarzy. Nie pozwolą Lanusznemu odejść, lecz zapowiedzieli, że na najbliższym zgromadzeniu migusiem go z listy członków skreślą. „Czyżby w narodowcach kołatały się resztki poczucia przyzwoitości?” – zachłystuję się wafelkiem. – „Skreślą go, bo jako wiceszef nie powstrzymał swoich podopiecznych przed składaniem hołdów Hitlerowi, tolerował łamanie prawa, w głupi sposób się podłożył, wreszcie dał się nagrać”? A skąd.

Lanuszny nie wyleci za to, że jest współodpowiedzialny za całą tę chryję. Wyleci, bo, cytuję, stowarzyszenie „poszukuje członków, którzy w każdej sytuacji walczą dla Polski, a nie uciekają po medialnej manipulacji mediów, a w szczególności stacji TVN”. A więc wyleci, bo nie dość gorliwie owijał w złoty papierek cuchnące, nazistowskie gówienko. Oto cała ich „duma” i kodeks na jednym obrazku.

Dziwię się, że polskie media, zamiast podnieść wrzask na skandaliczne stwierdzenia o tym, że „jak niepubliczne” i cię tefałeny nie zobaczą – to spoko, możesz pić zdrówko wujka Adolfa; zamiast oburzyć się na podwójne standardy (wywalają człowieka, bo nie umiał dostatecznie kłamać w żywe oczy, a nie dlatego, że wcześniej przymykał je na rzeczy haniebne) – wolą produkować sensacyjne nagłówki „Gwałtu, rety, DiN rekrutuje nowych członków!”. Nikt takiego komunikatu nie wydał, wydał za to o wiele bardziej bulwersujący. Że prywatny faszyzm to przecież nie faszyzm, a trochę hailowania z kolegami jeszcze nikomu nie zaszkodziło (mrugnięcie okiem). Ale na ten temat nikt się nawet nie zająknął.

Minister Jaki również zamilkł, jak, nie przymierzając, Pierwsza Dama. Nakrzyczał się, natwittował o delegalizacji Dumy i Nowoczesności, a potem co – spojrzał w smutne oczy chłopców z Górnego Śląska i kręcąc młynka palcami, wysłuchał bez szemrania wywodu, jak to „nasi byli tam no logo”? Panie ministrze, my bez żadnego trybu?

PS. Jakby ktoś bardzo chciał, to zapisywać do DiN można się przez cały czas. Tylko nie wymiękajcie, jak przyjedzie telewizja.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…