W stolicy Bułgarii nie odbędzie się Marsz Łukowa – wydarzenie ku czci nazistowskiego kolaboranta, które od kilkunastu lat regularnie ściągało do Sofii krajowych i zagranicznych skrajnych prawicowców. W piątek sąd utrzymał w mocy zakaz wydany przez Jordankę Fandakową, mer Sofii.
Christo Łukow w latach 1935-1938 pełnił w Bułgarii funkcję ministra wojny, pod rządami proniemieckiego cara Borysa III. Nawiązał wtedy bliskie kontakty z czołowymi funkcjonariuszami III Rzeszy. Jako lider Unii Bułgarskich Legionów Narodowych szerzył w swoim kraju skrajny nacjonalizm i antysemityzm. W 1943 r. komunistyczne podziemie dokonało na niego udanego zamachu – nazista zginął z rąk partyzanckiej bojowniczki Wiolety Jakowej.
Od 2003 r. co roku neonaziści i nacjonaliści składali w końcu lutego kwiaty pod domem Łukowa w Sofii i maszerowali przez miasto. Organizatorem wydarzenia był Bułgarski Związek Narodowy, który otwarcie deklaruje się jako kontynuator programu Łukowa. W odpowiedzi w podobnym terminie mobilizowały się organizacje lewicowe i antyfaszystowskie. Wczoraj w manifestacji pod hasłem „Nie dla nazistów na naszych ulicach” uczestniczyło około trzystu osób.
W tym roku naziści na ulicach będą dużo mniej widoczni – sąd utrzymał w mocy zakaz marszu z pochodniami, wydany im przez ratusz bułgarskiej stolicy, ale nie zakazał składania kwiatów. Część antyfaszystowskich aktywistów nie kryje rozczarowania tak połowicznym środkiem. – Zastosowano wybieg prawny, który i tak pozwala im protestować i przeprowadzić zgromadzenie zamiast marszu. Całe orzeczenie sądu to chwyt pod publiczkę – powiedział „Al-Dżazirze” aktywista Stojo Tetewenski. Działacz podkreślił również, że nawet zakaz wydany przez miasto nie został sformułowany ostro i w zasadzie bardziej przypomina sugestię pod adresem nacjonalistów, którą podtrzymał także sąd. Niemniej w centrum Sofii w sobotę pojawiła się zwiększona liczba policjantów.
W styczniu 2020 r. bułgarski prokurator generalny ogłosił wszczęcie śledztwa przeciwko Bułgarskiemu Związkowi Narodowemu, a prokuratura w Sofii wystąpiła do sądu o odebranie podmiotowi statusu organizacji pozarządowej. Bliższe przyjrzenie się sytuacji pozwala jednak dojrzeć, że to raczej ruchy pozorowane. Rząd Bojko Borisowa współtworzą partie prawicowe i nacjonalistyczne, a obraźliwe czy agresywne komentarze pod adresem m.in. bułgarskich Romów w przestrzeni publicznej uchodzą na sucho. W Bułgarii proces dzielenia i polaryzowania społeczeństwa i napędzanie kolejnych „polowań na wrogów”, byle odwrócić uwagę od działań elity, skompromitowanej klasy politycznej ma się świetnie – piszą organizatorzy antyfaszystowskiego marszu z Antifa Bułgaria.