Związek zawodowy NSZZ Solidarność stoczył się na dno. Odkąd Prawo i Sprawiedliwość przejęło władzę w Polsce, centrala Piotra Dudy w coraz większym stopniu stawała się przybudówką władzy. Solidarność dała parasol ochronny nad destrukcyjną reformą oświaty, milczała, gdy rząd przeprowadzał czystki w dziesiątkach instytucji publicznych, łamiąc prawa pracownicze, firmowała łamanie Konstytucji. W części spółek skarbu państwa zawierała porozumienia z pracodawcami za plecami innych związków, niektóre zakładowe organizacje stawały się żółtymi związkami, współpracującymi z zarządami firm.

Jednocześnie Solidarność coraz bardziej skręcała na prawo, niekiedy szczując przeciw opozycji nawet bardziej niż politycy PiS. Gdy Związek Nauczycielstwa Polskiego organizował duże demonstracje antyrządowe, Piotr Duda groził krytykom władzy, że przykryje ich czapkami. Od wielu miesięcy w organie prasowym centrali, „Tygodniku Solidarność” peany na cześć żołnierzy wyklętych i polskiego episkopatu pojawiają się częściej niż teksty o prawach pracowniczych czy nierównościach społecznych. Solidarność jest jednym z nielicznych prawicowych związków zawodowych w Europie, a antyimigrancki, ksenofobiczny przekaz władz związku szokuje związkowców z innych krajów europejskich.

Niestety Solidarność dryfuje coraz bardziej ku prawicowym radykałom. Zachwyty nad autorytarnym rządem mogą budzić niesmak, ale od biedy można zrozumieć koalicję Dudy z władzą, która zapewnia Solidarności różne profity. Trudno jednak pojąć sojusz Solidarności z neofaszystami z ONR-u czy bojówkarzami Młodzieży Wszechpolskiej. Wszak przekaz środowisk nacjonalistycznych nawet dla dużej części elektoratu PiS-owskiego jest nie do zaakceptowania.

W tym kontekście tym bardziej szokujące jest udostępnienie prawicowym ekstremistom z ONR-u sali BHP na terenie Stoczni Gdańskiej. Salę wynajęła Fundacja Promocji Solidarności, której władze są wybierane i bezpośrednio nadzorowane przez Komisję Krajową NSZZ „Solidarność”. W jej statucie czytamy, że „celem Fundacji zgodnie z historyczną tradycją i postanowieniami założyciela jest prowadzenie działalności mającej na celu upamiętnianie dokonań NSZZ „Solidarność”, krzewienie idei ochrony praw pracowniczych i socjalnych pracowników, wspieranie działalności NSZZ „Solidarność”, a także świadczenie pomocy materialnej osobom poszkodowanym w stanie wojennym lub ich rodzinom oraz prowadzenie innej działalności charytatywnej”.

Trudno powiedzieć, czy zdaniem władz fundacji rasistowskie, nienawistne hasła głoszone przez ONR wpisują się w „ochronę praw pracowniczych”, „wspieranie działalności NSZZ Solidarność” czy może „prowadzenie działalności charytatywnej”. Tak czy inaczej na zlocie narodowców w Stoczni Gdańskiej można było usłyszeć, że „Polska musi pozostać jednolita kulturowo i homogeniczna etnicznie”, a przywódcy ONR deklarowali, że będą „bronić naszych granic przed imigrantami”. Podczas marszu ulicami Gdańsku członkowie ONR skandowali tak związkowe hasła jak „Śmierć wrogom ojczyzny”, „Wielką Polskę wywalczymy, świętą wiarę obronimy” czy „znajdzie się kij na lewacki ryj”.

Dwa dni później rzecznik ONR, Tomasz Kalinowski, znany z zachwalania na swoim profilu facebookowym oficera SS, Leona Degrelle’a, ironizował, że lewica by chciała, aby Solidarność wynajmowała salę środowiskom LGBT. Niestety miał rację. Władzom dzisiejszej Solidarności bliżej do neofaszystów niż obrońców praw człowieka.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. nie sądzę, by kiedykolwiek Solidarność była inna… to po prostu jej stałe oblicze – klerykalne, antysocjalistyczne, antypracownicze, nacjonalistyczne

  2. Dantzig, Die Solidarität, Onkel Adolf … . Nie dziwi. Tylko język inny, treść ta sama. Jeszcze brak tylko „Sig heil”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…