Terrorystyczna grupa Asz-Szabab zaatakowała hotel Ambassador w stolicy Somalii, Mogadiszu. Nie żyje co najmniej 16 osób, w tym dwóch posłów. Rannych jest ponad 50.
Do zamachu doszło w środę – przed hotelem wybuchł samochód pułapka, do budynku weszli też uzbrojeni bojownicy Al-Szabab. Jak podaje major Mohamed Nur z lokalnej policji, większość z 16 ofiar śmiertelnych stanowią cywile. Pojedyncze strzały słychać było jeszcze dzisiaj. Służby patrolują trzy pierwsze piętra i partner, na piątym mogą się wciąż ukrywać terroryści. Jak twierdził świadek, z którym rozmawiała agencja Reuters, na najwyższej kondygnacji widziano także osobę, która wzywała pomocy; informacja o żywych zakładnikach nie jest jednak potwierdzona.
Asz-Szabab, grupa militarna związana z Al-Kaidą, należała niegdyś do Unii Trybunałów Islamskich, radykalnej organizacji sunnickiej, która przejęła władzę w Somalii w 2006 roku. Islamiści przegrali toczącą się przez trzy lata wojnę domową, w której poprzednia władza wspierana była przez wojska etiopskie i żołnierzy Unii Afrykańskiej. W 2011 roku odbito stolicę, w zeszłym Asz-Szabab ostatecznie straciła swoje pozycje w południowej części kraju. Wciąż jednak pozostaje realnym zagrożeniem terrorystycznym. W lutym samochód pułapka, ustawiony przy wejściu do popularnego parku miejskiego, zabił dziewięć przypadkowych osób; w styczniu w ataku terrorystów na restaurację zginęło ich 17.
Hotel Ambassador znajduje się na wyznaczonej trasie podróży Recepa Erdogana, prezydenta Turcji, który ma wkrótce odwiedzić Somalię. Zamach, zorganizowany przez grupę Al-Szabab, somalijską Al-Kaidę, prawdopodobnie miał być sygnałem niezadowolenia z wizyty Erdogana. Sam budynek już wcześniej był celem ataków – często zatrzymują się w nim krajowi politycy. Zdaniem Mohammeda Adowa, lokalnego korespondenta Al-Jazeery, celem zamachu było pokazanie, że mimo że utracili kontrolę nad miastem, wciąż są zdolni do takich ataków.
Od 2006 roku w wojnach z islamistami zginęło w Somalii ponad 20 tys. cywilów, prawie 2 mln musiały opuścić swoje domy.