Atak na prawa kobiet w wykonaniu konserwatywnej władzy i uporczywe forsowanie religijnego fundamentalizmu przynoszą efekty odwrotne do zamierzonych. Sondaż IBRiS dla Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny pokazał, że poparcie społeczne dla prawa do przerywania ciąży do 12 tygodnia po zapłodnieniu wzrosło do niespotykanego wcześniej poziomu.

Ankieterzy poprosili 1023 osoby o odpowiedź na pytanie: „czy kobieta powinna mieć możliwość samodzielnego decydowania o przerwaniu ciąży do 12 tygodni jej trwania?” Wyniki są niezwykle ciekawe i pouczające. Otóż okazuje się, że najwyższe poparcie dla prawa do wyboru zanotowano wśród osób najbiedniejszych. Aż 82 proc. kobiet, których dochody nie przekraczają 1990 zł netto miesięcznie uważa, że to obywatelki powinny decydować czy chcą urodzić dziecko. Wysokie poparcie zanotowano również wśród osób z wykształceniem podstawowym i zawodowym 74 proc., co zadaje kłam stwierdzerniu, że „prości ludzie” są oddanymi obrońcami życia nienarodzonego.

Biorąc pod uwagę kryterium wieku, najwięcej zwolenników i zwolenniczek wyboru jest w grupie  40-49 lat – 81 proc oraz 50-59 lat – 79 proc. Wynika to zapewne z faktu, że osoby te miały okazje doświadczyć sytuacji, w której przerwanie ciąży było koniecznością, albo znają osobę, która na zabieg się zdecydowała. Na przeciwnym biegunie są osoby młode, które były (lub są) poddawane w szkołach i mediach społecznościowych  intensywnej propagandzie wymierzonej w prawa kobiet. W grupie 18-39 lat poparcia dla dopuszczalności aborcji jest najniższe.

Ogółem 54 proc. respondentów zapytanych o to, czy kobiety w Polsce, podobnie jak w innych krajach europejskich, powinny mieć możliwość samodzielnej decyzji o przerwaniu ciąży do 12. tygodnia, odpowiedziało, że zdecydowanie tak. 15 proc. wybrało odpowiedź „raczej tak”. Przeciwnego zdania było 22 proc. ankietowanych, przy czym odpowiedź „zdecydowanie nie” wybrało jedynie 10 proc. Równie stanowczy są Polacy w kwestii obecności drastycznych zdjęć rozczłonkowanych płodów. Zdecydowanie źle ocenia ją 62 proc. respondentów, raczej źle – 21 proc.

Co istotne, ponad 90 proc. uczestników badania uznało, że państwo nie powinno ingerować w kwestie dotyczące prokreacji (70 proc. odpowiedziało „zdecydowanie nie”, a 20 proc. – „raczej nie”)

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „Otóż okazuje się, że najwyższe poparcie dla prawa do wyboru zanotowano wśród osób najbiedniejszych.”

    Nic w tym dziwnego, instynkt samozachowawczy działa. Realni zwolennicy prawa do aborcji, a nie pożyteczni idioci opozycyjnej libertariańskiej ekstremy, powinni doskonale wiedzieć, iż najbardziej zagorzałymi i wpływowymi (!) przeciwnikami zmian są najzamożniejsze warstwy społeczeństwa, nie zaś będący w stanie agonalnym KK. Powody takiej kolei rzeczy są prozaiczne. Po pierwsze, zasobność portfela stawia ponad prawem w obliczu totalnej prywatyzacji swobód obywatelskich. Po drugie, brak legalnej i państwowej konkurencji winduje ceny zabiegów do maksimum. Niestety, koncesjonowani przez władzę protestanci nie są zainteresowani żadnymi zmianami, więc nie doczekamy się nacisku na lobby lekarskie, a bez tego pozostajemy skazani na „kompromis”.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…