Szumnie anonsowany przez kilka tygodni zjazd środowisk lewicowych organizowany pod matronatem Barbary Nowackiej okazał się przyjemną imprezą integracyjną. Owocem kilku godzin luźnej dyskusji są trzy pomysły na najbliższe działania. Nasuwa się jednak pytanie: czy do ich wyartykułowania potrzeba było takiej pompy?
W spotkaniu organizowanym pod hasłem #NaszaPrzyszłość w dość ekskluzywnym wnętrzu teatru Palladium wzięło udział ok 200 działaczy i działaczek partii i organizacji lewicowych i liberalnych. Z relacji uczestników wynika, że atmosfera była serdeczna, szczególnie przed rozpoczęciem rozmów, które odbyły się konwencji Hyde Parku, co sprzyjało oczywiście twórczemu fermentowi, lecz poskutkowało nieco chaotycznym przebiegiem wydarzenia. Na sali można było spotkać aktywistów Partii Razem, SLD, Zielonych, Dziewuchy Dziewuchom oraz oczywiście Barbarę Nowacką i jej dwór z Inicjatywy Polskiej.
Rozmowy, które w założeniu miały lewicę skonsolidować i pomóc jej odnaleźć wspólności pośród licznych rozbieżności, spełniły być może funkcje integracyjną – uśmiechom, selfiakom, serdecznym rozmowom przy kawie i wegejedzeniu nie było końca, lecz z pewnością nie wykrystalizowały choćby zarysu tego, na czym miałaby powstać platforma współpracy lewicy społecznej. Barbara Nowacka zaproponowała trzy sprawy, którymi lewica powinna zająć się w najbliższym czasie. Są to: europejska inicjatywa ustawodawcza ws. antykoncepcji, ustawa o świeckim państwie, ustawa o ochronie środowiska. Te obszary mają być polem współpracy szeroko pojętych sił progresywnych.
Wśród uczestników zjazdu pojawiły się głosy, że to jednak za mało by myśleć o programie, który można by nazwać lewicowym. – Jeżeli pomysłem Barbary Nowackiej na lewicę są kolejne zbiórki podpisów pod projektami ważnymi i słusznymi, ale tylko z obszaru światopoglądowego, jeśli tylko na tym polu ma się rozwijać polska lewica, napawa mnie to sporymi wątpliwościami – ocenia w rozmowie ze Strajkiem Anna-Maria Żukowska, rzeczniczka prasowa SLD. – Żaden z projektów nie był projektem socjalnym – dodaje. Żukowska zwróciła również uwagę, że w są to kwestie, o które nie sposób zawalczyć przy okazji wyborów samorządowych oraz na to, że SLD ma zdecydowanie bardziej konkretną ofertę jeśli chodzi o pomysły na najbliższą kampanie.
– To jest słuszne, ale to tylko niewielki wycinek jakiegokolwiek lewicowego programu – zauważył Damian Duszczenko z Partii Razem. – Tabletka „po” bez recepty i prawa zwierząt (którymi właśnie zajmuje się PiS) jako nowe otwarcie dla lewicy? – dziwił się Piotr Czerniawski (również Razem).
Jeszcze bardziej krytyczny był Łukasz Moll, aktywista lewicowy z Górnego Śląska. „Wygląda jak żart, ale to prawda. Bohema ostro bawi się i udaje lewicę. Dla kogo to ma być program? Dla Kongresu Kobiet, Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów i Ligi Ochrony Przyrody? Każdy z tych postulatów mógłby się znaleźć w programie lewicy, ale to ma być punkt wyjścia do jakiegoś nowego otwarcia? – napisał na Facebooku.
Zupełnie inaczej spotkanie ocenia Dariusz Joński, kiedyś członek SLD, obecnie Inicjatywy Polskiej. – To była bardzo potrzebna i dobra rozmowa o lewicy w Polsce. Ciesze się, że po raz pierwszy spotkali się przedstawiciele wszystkich środowisk lewicowych (…) Lewica ma szansę na wysokie poparcie tylko wtedy kiedy zbuduje trwałe fundamenty na wartościach. Jesteśmy na najlepszej drodze, aby nam się udało choć pracy jeszcze sporo. Pierwszy krok już zrobiliśmy,a teraz do pracy – powiedział współpracownik Barbary Nowackiej.