Srebroustym politykiem 2015 roku został lider Nowoczesnej. Ryszard Petru zdobył nagrodę radiowej Trójki za tekst „Mam prośbę do pani Pawłowicz o to, żeby się uspokoiła. Opanowała emocje. Niech pani weźmie przykład z pana prezesa Kaczyńskiego – nigdy nie krzyczy. Na sali jak baranek. Wchodzi tutaj – ogień. Wraca – baranek”. Ciężko stwierdzić, czy wybór ten wpisuje się w polityczny klimat „dobrej zmiany”, który nastał teraz w Polskim Radiu. Już nawet nie chodzi o to, że Srebrnych Ust nie przyznano broń Boże żadnemu politykowi partii rządzącej. Mam wrażenie, że w latach poprzednich nagradzano jednak wypowiedzi zabawniejsze i bardziej absurdalne, a w swoim absurdzie kultowe.

Choćby „sorry, taki mamy klimat” Elżbiety Bieńkowskiej, czy „człowieka z tabletu” Leszka Millera. Do zaszczytnego grona wyróżnionych Srebrnymi Ustami dołączyli też m.in. Stefan Niesiołowski – za „mirabelki i szczaw”, John Godson (wielokrotnie! Poseł był istną skarbnicą bon motów i barwnych anegdot, takich jak ta: „Byłem w TVP na program poranne i wchodzę u charakteryzatora i ona przerażona, a więc pytam jej czy już zrobiła to z Murzynem. A ona powiedziała: nie, tylko z mężem), czy niezawodny Tadeusz Cymański – autor stwierdzenia „Jeszcze żeście silników nie rozgrzali, a już wam olej wycieka. Taka szczelność. Taka szczelność w tym rządzie” i „Noc nie jest niczym złym. Zależy do czego jest użyta. I częściej noc ludzi łączy niż dzieli”. Robiąc więc szczegółowy przegląd wyłapanych przez Trójkę wypowiedzi – dochodzę do wniosku, że Petru powinien dostać Srebrne Usta raczej za „Rubikonia”, który odbił się naprawdę szerokim echem. Podobnie jak jego „sześciu króli”.

Gdybym kazano mi wskazać trzy najbardziej absurdalne zeszłoroczne wypowiedzi polityków, na podium ze złotym medalem stanąłby Janusz Korwin-Mikke ze swoim przemożnym lękiem przed uchodźcami z Syrii, zalewającymi Europę. „Wzbogacą się, przejmą władzę i koniec” – rzekł Krul w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej. Na pewno na śmiech, choć raczej ten przez łzy zasługuje exprezydent, któremu teraz samemu przyszło „zmienić pracę”, a może i – kto wie? – „wziąć kredyt”. Brązowy medal ma u mnie Lech Wałęsa, z całkiem już niezabawnym, a raczej wzbudzającym trwogę „jak się nie opamiętamy, to będę musiał jeszcze raz stanąć na czele i poprowadzić ten bój”. Wybór nie jest prosty, bo z samych wypowiedzi Krystyny Pawłowicz czy Jacka Kurskiego można skleić kolaż o sile rażenia bomby próżniowej. Przez chwilę rozważałam również pamiętną wypowiedź Andrzeja Dudy o tym, że jeśli zostanie prezydentem, nie będzie angażował się w życie partii politycznych. Po namyśle doszłam jednak do wniosku, że najbardziej depresjogenne teksty polityków stanowić powinny klasyfikację osobną.

Jedno trzeba przyznać polskim politykom – mają niespotykany dar: bawiąc – smucą. Nawet to, z czego śmiejemy się za pierwszym razem, powtórzone po raz piąty uświadamia, w jak zatęchłej, nie pozostawiającej złudzeń ani nadziei rzeczywistości tkwimy w smutnym kraju nad Wisłą.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Najlepsza wypowiedź tamtego roku to arcyłotra Michalika ( kler to też polityk), nie pamiętam dokładnie, ale chodziło o dzieci co napadają księży i gwałcą w ciemnych krzaczorach, bo matki feministki ich podpuściły. To najpierw spowodowało że ludzie osłupieli, następnie wybuchli śmiechem, a następnie zdali sobie sprawę z tragedii.

    1. Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.

  2. Weronia – nie ma smutnych czasów ani smutnych krajów. Są tylko smutni ludzie. Gdyby wszędzie dookoła był raj, życie byłoby strrrrrrasznie nudne …

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…