We Włoszech lato w pełni, temperatury powyżej trzydziestu stopni Celsjusza. Wielu Włochów mimo panującego wirusa zdecydowało się na wakacyjne wyjazdy, oczywiście w związku z zaistniałą sytuacją raczej wypoczywają w kraju, niż zagranicą. Włoskie bary i place pełne, plaże również. I jeszcze w lipcu mimo obowiązku noszenia maseczek we wszystkich lokalach usługowych i zachowywania dystansu jednego metra, wydawałoby się, że pod lazurowym niebem Półwyspu Apenińskiego wszystko wraca do tak zwanej normy. Jednak w ostatnich dniach lipca premier Giuseppe Conte wraz ze swoją ekipą rządzącą postanowił przedłużyć dekretem stan wyjątkowy do 15 października 2020 roku.
Jednocześnie dał do zrozumienia, że stan ten w związku z niebezpieczeństwem pandemicznym może być kontynuowany do grudnia tego roku, a nawet do stycznia 2021. Zatem po posiedzeniu rządu od 29 lipca we Włoszech obowiązuje nowy dekret premiera premiera Contiego. Temperatury podniosły się jeszcze bardziej zwłaszcza na arenie politycznej.
Trzeba przyznać, że włoskie społeczeństwo w tym wakacyjno-letnim okresie straciło swoją polityczną ostrość widzenia i jednocześnie pogubiło się w kolejnych rozporządzeniach i regułach ustanowionych przez rządzących w ostatnich miesiącach, wprowadzanych na poziomie samorządowym z dużą dowolnością. Na przykład w lipcu wyszło rozporządzenie dotyczące ograniczenia imprez masowych i lokali gastronomicznych, między innymi zakazujące przebywania w barach i na imprezach kulturalnych na stojąco. Jednak, jak się okazało każdy region, a nawet każda gmina mogła sama zadecydować, czy wprowadzić to na swoim terenie, czy też nie.
Zatem wokół zaistniałej sytuacji społeczno-politycznej wywołanej przez zagrożenie Covid -19 rozpętała się swoista wojna w debacie publicznej. Mówi się o spekulacjach ekonomicznych, podważaniu autorytetu opiniotwórczych wirusologów, mediów, manipulowaniu statystykami, wykorzystywaniu koronawirusa do celów senso stricte politycznych, a troska o zdrowie zwykłego obywatela nie ma z tym nic wspólnego. Sam minister zdrowia Roberto Speranza obecnie nieszczególnie zajmuje się poprawieniem jakości funkcjonowania służby zdrowia we Włoszech.
W tle kolejnych dekretów premiera i niekończącego się stanu wyjątkowego są zbliżające się przedwczesne wybory parlamentarne, które miały się odbyć w październiku 2020 roku. Kampanie wyborcze mimo wakacji powoli się rozkręcają. A koronawirus niczym piłeczka pingpongowa, jako naczelny argument odbijana jest z prawa i z lewa.
Na skrajnej prawicy wiadomo Matteo Salvini i jego Lega kontynuują swoja antybrukselską narrację. Jednocześnie sam lider skrytykował w senacie decyzję o bezpodstawności przedłużenia stanu wyjątkowego, w momencie, kiedy realne zagrożenie nie istnieje. Tu akurat trudno odmówić racji, gdyż ilość przypadków we Włoszech jest dużo niższa w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Lider Legi, jak zawsze wypowiadający się w imieniu włoskich przedsiębiorców krzyczał, że: „Czas wrócić do normalności. I skończyć z rządowym bezprawiem”. Jednocześnie w swej kampanii wyborczej tradycyjnie mocno akcentuje swoją politykę antyemigracyjną, wykorzystując stan wyjątkowy do podkreślenia, że włoscy obywatele ograniczeni dekretami, nie mogą swobodnie się poruszać, a uchodźcy z Afryki przypływają nielegalnie i robią co chcą. Właściwie najchętniej obarczyłby winą za istniejąca pandemię wszystkim imigrantów przebywających na terenie Włoch. Co oczywiście jest nadużyciem, gdyż imigranci są mocno kontrolowani, poddawani badaniom i świadomi zaistniałego problemu globalnej pandemii. Moim zdaniem bardziej przestrzegający wszystkich reguł od samych Włochów.
Po prawej stronie sceny politycznej tradycyjnie Salviniemu wtóruje Giorgia Meloni, liderka Fratelli d’Italia, komentując decyzję rządu: „Jestem doprawdy zszokowana decyzją rządu. Co powiemy reszcie świata? Co powiemy inwestorom, którzy chcieliby zainwestować we Włoszech? W całej Europie nie ma innego kraju, który przedłużył stan wyjątkowy. Przedłużenie służy rządowi do dbania o zdrowie ministrów i premiera, a nie o zdrowie obywateli …”.
Chyba jedyną zgodną opcją polityczną z obecną polityką rządową jest centrolewicowa Partia Demokratyczna, która dość bezkrytycznie przyjmuje kolejne decyzje rządu w kwestii pandemicznego zagrożenia koranawirusem. Nie oficjalnie mówi się, że partia ta będzie współtworzyć nowy rząd wraz z obecną partią rządzącą Movimento Cinque Stelle [Ruch Pięciu Gwiazd].
Na pewno na uwagę w zaistniałej sytuacji społecznego chaosu, zasługuje głos włoskiej lewicy, która dotychczas pokornie akceptowała i popierała decyzje rządu w związku z rozporządzeniami, mające na celu uchronioć włoskie społeczeństwo od rozprzestrzeniania się wirusa. Carla Corsetti z Democrazia Atea [Demokracja Ateistyczna] i Potere al Popolo [Siła Ludu] otwarcie pyta : „ Kto korzysta z przedłużenia stanu wyjątkowego? Odpowiedź, jak zawsze jest polityczna ”. Jak dalej wyjaśnia w opublikowanym stanowisku partii w związku z ostatnim dekretem premiera Włoch – „Tym razem premier skonfrontował się z głosem parlamentu i wyjaśniał przyczyny, które skłoniły go do przedłużenia stanu wyjątkowego do 15 października 2020 roku dekretem, a nie środkami ministerialnymi. Jednak właśnie ta analiza przedstawianych w parlamencie argumentów nie uzasadnia przedłużenia stanu wyjątkowego. Tym samym nie twierdzę, że zagrożenia związane z epidemią Covid-19 nie istnieje. Wręcz przeciwnie, ale rozprzestrzenianie się wirusa nie ma obecnie takiego zasięgu, żeby uzasadnić stan wyjątkowy”.
Corsettti stwierdza, że „ …stan wyjątkowy jest konieczny ze względu na słabość koalicji rządowej, która będzie musiała zarządzać krajem w fazie poważnego kryzysu społecznego, spowodowanego neoliberalną polityką prowadzoną przez ostatnie dziesięciolecia. Nie zapominajmy, że w dużej mierze odpowiedzialność za wszystkie dramaty społeczne, które ujawnił kryzys pandemiczny ponoszą rządy centrolewicy”. Na stan obecny szacuje się, że we Włoszech w wyniku pandemii ponad 500 tysięcy osób straciło miejsca pracy. Co do samej zasadności dekretu premiera oczywiście zasadne są obawy minister spraw wewnętrznych Luciany Lamorgese, że ewentualny lockdown, miałby się powtórzyć jesienią i dobrze, ze parlament o tym dyskutuje, jednak jak wynika z opinii lewicy nie można założyć, że taki scenariusz jest pewny. To tylko rządowe hipotezy, a dane statystyczne póki co nie wskazują na takie zagrożenie.
Corsetti, jako prawniczka wskazuje też na fakt nadużywania prawa konstytucyjnego przez obecny rząd: „nasza konstytucja oczywiście przewiduje, że może zaistnieć sytuacja zagrożenia, która wymaga wprowadzenia nadzwyczajnych rozporządzeń prawnych, w wynikających z z sytuacji stanu wyjątkowego, ale nie można tego przedłużać w nieskończoność, tym bardziej, jeżeli decyzja taka jest właściwie bezpodstawna, bo na tę chwilę rząd zakłada, że sytuacja zagrożenia może się powtórzyć, ale nie ma pewności, że się powtórzy. Przedłużenia stanu wyjątkowego jest niebezpieczne ponieważ koncentruje władzę w rękach władzy wykonawczej i jednocześnie wprowadza praktykę konstytucyjną mającą na celu ograniczenie obywatelskiego prawa wolności. Krótko mówiąc obecnie mamy dość niebezpieczny bałagan w życiu społecznym, wobec które trudno się buntować”.
W podsumowaniu swojego stanowiska wobec nowego dekretu Carla Corsetti akcentuje: „pamiętajmy, że najważniejszym momentem dla wyrażenia swojego obywatelskiego stanowiska, a jednocześnie sprawdzianem dla obecnej władzy są wybory parlamentarne. Które planowane były na październik tego roku, jednak nie jest wykluczone, że rząd przedłużając stan wyjątkowy może odroczyć termin jesiennych wyborów. Tym samym odroczenie to będzie miało uzasadnione normatywne. Zatem przedłużanie stanu wyjątkowego, jawi się jako wyraz niewyobrażalnej tendencji do pełnych uprawnień zakazanych przez włoską konstytucję, które są jednak dobrze zakamuflowane pod postacią kolejnych dekretów i rozporządzeń”.
A póki co włoscy rodzice zastanawiają się, czy we wrześniu ich dzieci rozpoczną nowy rok szkolny, czy może wiosenny horror z nauką online w domu się powtórzy. Na tę chwilę rząd Giuseppe Contiego na pewno kreuje stan politycznych i społecznych wątpliwości, nie dając żadnych pewnych propozycji rozwiązań systemowych.