Jak się załapać na własne mieszkanie? Jeżeli nie jesteś synkiem burżuja, co za gotóweczkę zrobi ci prezencik, nie możesz liczyć na spadek, a sam zarabiasz tyle, że po opłaceniu czynszu i podstawowych potrzeb zostają ci jakieś śmieszne grosze, to masz poważny problem. Rozwiązaniem może być kredyt. Ale nie każdy ma na wkład własny i nie każdemu uśmiecha się żywot na bankowym chomącie do wieku starczego. A własne mieszkanie w kapitalistycznej Polsce, to dla wielu nie tylko marzenie, ale również ambicja – podkreślenie statusu społecznego czy etapu życiowej stabilizacji. Tak więc zaczyna się kombinowanie.
Na portalu społecznościowym zaanonsowało się młode małżeństwo. Mieszkają w Niemczech i chcieliby zapewnić spokojną przyszłość swojemu dziecku. „Coby kindergeld naszego syna jakoś zainwestować” – tłumaczą. Wychodzą ze śmiałą propozycją. Szukają seniora, który byłby gotów przepisać na nich swoje lokum, a oni będą mu przelewać na podstawowe potrzeby. Oferują 800-1200 zł/mc, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi w RFN wspomniane świadczenie. Dziwią się, że nie mogą znaleźć chętnego. „Niby każdy emeryt narzeka, niby każdemu brakuje do pierwszego, ale nie…” – wyznają. Państwo są wyraźnie rozczarowani, zwracają uwagę, że im starszy emeryt, tym więcej w nim nieufności wobec tak wspaniałej propozycji. „Chętniej się zagłodzi niż własności zrzece (pisownia oryginalna- red.)” – utyskują.
Ciekawych doświadczeń dostarcza lektura komentarzy pod skrinem z tego ogłoszenia. Pojawiają się głosy, że wszystko przecież cacy, bo przecież emeryci faktycznie klepią biedę, a każdy grosz na wagę złota, zwłaszcza jeśli nie mają komu zostawić tego mieszkania. Jeśli jednak taki plan wydaje wam kolejną formą słynnego wyłudzenia „na wnuczka”, to wszystko jest z wami w porządku.
Wykorzystywanie systemowego problemu, jakim jest w Polsce bieda emerytów do ograbiania ich z dorobku całego życia w zamian za nędzą jałmużnę to oczywiste oszustwo i wyłudzenie. Senior może przecież sprzedać swoje mieszkanie za rynkową cenе za gotówkę i następnie podpisać z nabywcą umowę najmu. W takim wariancie możemy mówić o względnie uczciwej transakcji. Polowania na samotnych, żyjących w nędzy staruszków, najlepiej takich nie kumających za bardzo aktualnych stawek za metr kwadratowy, bardziej ufnych, bo wychowanych w czasach, gdy kapitalizm i kalkulacja nie przesłaniały ludziom podstawowej przyzwoitości, z dobrowolną umową nie ma nic wspólnego. To szwindel, za który powinno się trafiać do kryminału.
Ale w Polsce takie transakcje są całkowicie legalne jako usługa finansowa zwana hipoteką odwróconą. Oferują ją z reguły fundusze finansowe czy kasy pożyczkowe, czasem jednak również osoby prywatne. Im człowiek starszy, tym na większą miesięczną kwotę może liczyć. Bo jest nadzieja, że niebawem kopnie w kalendarz i nieruchomość przypadnie szczęśliwcowi, który nie zdąży się wykosztować zanadto. Załóżmy, że 85-latka oddaje swoje temu małżeństwu z ogłoszenia swoje dwupokojowe 38-metrów na Żoliborzu. Cena rynkowa takiego lokalu to 438 tysięcy złotych. Kobieta dostaje miesięcznie 1200 zł – tyle ile maksymalnie byli skłonni wyłożyć nowi właściciele.. Po trzech latach seniorka umiera, a szczęśliwi państwo z RFN po włożeniu 43,2 tys. złotych zostają panami na żoliborskich włościach. Łatwo więc policzyć, że wpłacając zadeklarowaną kwotę, dopiero po 30 latach można byłoby mówić o uczciwym dealu. A więc seniorka musiałaby dożyć lat 115. Zanim więc takim nabywca przedstawi ofertę emerytowi musi obliczyć „ryzyko długowieczności”, a więc zebrać informacje na temat stanu zdrowia, chorób przewlekłych, przebytych, operacji, zestawić ze średnią długością życia. Właśnie w takim sposób wykuwa się ostateczna propozycja.
I to właśnie jest w tym wszystkim najbardziej odrażające – oczekiwanie na zgon, wchodzenie w rolę sępa krążącego nad słabnącą zwierzyną. Jestem sobie w stanie wyobrazić całą plejadę patologicznych zachowań niecierpliwionych przyszłych właścicieli – od telefonów z pytaniem o stan zdrowia, po spychanie staruszka ze schodów.
Oczywiście, sednem problemu nie są tylko wykoślawione moralnie wybory ludzi opętanych kapitalistycznym szaleństwem, który wystosowują takie oferty. W styczniu tego roku Sejm głosami PiS i PO odrzucił projekt Lewicy zakładający podwyższenie minimalnej emerytury do 1600 zł. Na program powszechnego taniego budownictwa czekamy w zasadzie od 30 lat. Proceder okradania staruszków poprzez wyłudzanie ich mieszkań będzie trwać, dopóki któraś władza nie znajdzie w sobie woli na rozwiązanie tych problemów.
Demokracja czy demokratura
Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…
Jedyne rozwiązanie to masowa budowa mieszkań przydziałowych za czynsz skorelowany z płacą, a jedynym inwestorem mogłoby być w tym wypadku państwo… niestety lobby bankowo-dewelopersko-właścicielskie jest u nas silniejsze niż niejeden kartel narkotykowy w Ameryce Południowej. I tego żaden rząd, choćby chciał, nie przeskoczy, bo budowa mieszkań za niewielki czynsz oznaczałaby dla tych szwindlarzy to samo co legalizacja narkotyków dla kartelu – upadkiem i krachem świetnego biznesu.
„Proceder okradania staruszków poprzez wyłudzanie ich mieszkań będzie trwać, dopóki któraś władza nie znajdzie w sobie woli na rozwiązanie tych problemów.”
OK, tzn. konkretnie jakie rozwiązanie proponujecie?
Standardy świata cywilizowanego, w którym wszelkie wyłudzenia są nielegalne. Niestety, ekstremistycznie libertariańska PO wprowadziła nie tylko legalizację lichwy, ale również omawianą w tekście wyłudzeń nieruchomości, a żadna z sił nie pali się do przywrócenia normalności.
Hm, ale odwrócona hipoteka jest we wszystkich cywilizowanych krajach… Czekam również na jakieś lewicowe rozwiązanie tego ogólnoświatowego problemu.
@ Kot. proponuję historię takiego rozwiązania w D.NRF prześledzić, od 1947 poczynając. Wchodząc w XXI wiek Niemcy miały 3 mln nadwyżkę mieszkań do zasiedlenia nad zapotrzebowanie rynku co umożliwiało wysoką ruchliwość kadry.