Niedawno walkę o wyższe płace i dodatki stażowe wygrali pracownicy Paroc Polska – swoją walkę prowadzą pracownicy spółki przewozowej Koltar, części Grupy Azoty. W środę 18 sierpnia przeprowadzili strajk ostrzegawczy.

W strukturze Grupy Azoty, Koltar odpowiada za kolejowy transport towarów oraz za logistykę. Ma kilka oddziałów, w spór zbiorowy z pracodawcą wszedł Wolny Związek Zawodowy „Walka” działający w oddziale puławskim. Jak powiedział przewodniczący organizacji Piotr Wojciechowski Kurierowi Lubelskiemu, podwyżka, o którą walczą, to kwestia szacunku dla pracownika.

– Nasz oddział ciężko pracuje. W Puławach jest znacznie więcej transportów kolejowych, niż w Tarnowie, czy Kędzierzynie, więc powinniśmy zarabiać godziwe pieniądze. Bez podwyżek, niedługo dogoni nas najniższa krajowa. Tak nie powinno być – tłumaczył Wojciechowski.

Chcą co najmniej 250 zł

Zarząd Koltaru jest jednak innego zdania i nie widzi powodu, by pracownicy z Puław, nawet jeśli są najbardziej obciążeni, otrzymywali więcej, niż zatrudnieni w innych oddziałach. Związkowcy chcą podwyżki dla wszystkich pracowników oddziału o 250 zł netto miesięcznie. Wcześniej była mowa o 300 zł, „Walka” nieco ustąpiła, ale teraz podkreśla: bez pisemnej gwarancji przyznania podwyżek nie zakończy sporu zbiorowego. Rozmowy z zarządem związek prowadzi od lutego, także z udziałem mediatora. Jego kolejna wizyta w Puławach zaplanowana została na 26 sierpnia.

18 sierpnia w Puławach przeprowadzony został strajk ostrzegawczy. Między 7.30 a 9.30 żaden pociąg nie odjechał ze stacji początkowej, wagony stały w miejscu oflagowane.

W oficjalnym komunikacie przekazanym mediom zarząd firmy zaakcentował, że w strajku wzięło udział zaledwie kilka osób, co stanowi niewielki procent 130-osobowej załogi. – Tyle tylko, że  te 9-10 osób to była cała obsada obsługi ruchu na tej zmianie – powiedział Portalowi Strajk jeden z działaczy „Walki”.

Zarząd: nie mamy pieniędzy

Cytowana przez Dziennik Wschodni rzeczniczka prasowa Grupy Azoty SA Monika Darnobyt przekonuje, że brak podwyżek to efekt obecnej sytuacji przedsiębiorstwa, na którą z kolei wpływ miała pandemia. Twierdzi również, że pracownicy otrzymali jednorazowe świadczenia: okazjonalne wypłaty, nagrody z okazji 60 lat zakładu, nagrodę świąteczną i roczną.

Twierdzenie, że nie ma podwyżek, bo jest covid, to bzdura, bo Zakłady Azotowe pracują normalnie. Ba, w czasie pandemii są nawet zwiększenia wwozów czy wywozów – komentuje nasz rozmówca ze związku zawodowego.

Związkowcy wskazują również, że niskie płace w firmie doprowadzają już do tego, że wykwalifikowany pracownicy opuszczają ją i znajdują lepiej płatne zajęcie gdzie indziej. Ci, którzy w Kotlarze zostali, szykują się powoli do referendum strajkowego. Odbędzie się ono, jeśli mediacje zaplanowane na przyszły tydzień nie dadzą efektu.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…