Na poniedziałek zapowiadany jest strajk kierowców Ubera, międzynarodowej korporacji, która przebojem weszła na polski rynek. Protestujący uważają, że prowizja dla firmy jest zbyt wysoka.
– Uber żąda od nas zbyt wysokiej prowizji: 20 proc. od kierowców, którzy jeżdżą z nimi od początku, i 25 proc. od pozostałych. Do tego zrezygnował z dopłat do kursów, które na początku wynosiły nawet 12-15 zł, a teraz nie ma ich wcale. Zniknęły też systemy bonusowe i choć liczyliśmy się z tym, że nie będą nam pomagać przez cały czas, dziś rzeczywistość jest taka, że nie możemy zarobić na opłacenie podatków i opłat za prowadzenie działalności gospodarczej. Większość z nas płaci już pełne stawki – mówi w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Witold, jeden z organizatorów protestu. On i jego koledzy planują wylogować się z aplikacji na jeden dzień, żeby wywrzeć nacisk na korporację. Zapowiadają, że jeśli zobaczą jakichś łamistrajków, będą im podsyłać „fałszywych” klientów. Kierowcy tłumaczą, że pobrali w leasing samochody, ich koszty rosną, a dochody wciąż maleją. Oskarżają też Ubera o wspieranie nieuczciwej konkurencji – według nich najwięcej zleceń dostają duzi pośrednicy, którzy stworzyli firmy działające wewnątrz Ubera i wynajęli pracowników, głównie z Ukrainy, którzy teraz obsługują większość kursów.
W stanowisku na ten temat korporacja podaje, że strajk organizowany jest przez „grupę kilkunastu osób” i że nie powinien zagrozić płynności w korzystaniu z aplikacji. Powołuje się na badania, przeprowadzone na ich zlecenie przez Millward Brown w tym roku, zgodnie z którym ogromna większość kierowców jest zadowolona z warunków pracy i nie ma powodu do strajku. Jednocześnie zapowiada, że jest otwarty na rozmowę z właścicielami aut.
Amerykańska korporacja Uber działa na polskim rynku od 2014 roku, jak dotąd jest obecny tylko w największych miastach wojewódzkich. Od lutego br. wszyscy kierowcy, którzy współpracują z korporacją, muszą mieć założoną działalność gospodarczą – wcześniej współpracowali z korporacją na zasadach nieformalnych, co oznaczało m.in., że nie odprowadzali podatków ani składek na ubezpieczenie. Uber w ogóle nie płaci w Polsce podatku dochodowego.