To były ciężkie dni dla zarządu skandynawskiego przewoźnika. Akcja strajkowa trwała przez tydzień i poskutkowała odwołaniem 4000 lotów. Wczoraj przed kamerami stanął prezes spółki Rickard Gustafson i oświadczył dziennikarzom: „Z ulgą stwierdzam, że nasi pasażerowie wkrótce znów będą mogli podróżować, a my będziemy mogli realizować nasze zobowiązania wobec podróżnych”. To nie on jest jednak wygranym tej batalii, a reprezentujący pracowników związkowcy, którzy zmusili zarząd do spełnienia znacznej części swoich postulatów.
300 000 tysięcy pasażerów odprawionych z kwitkiem, straty rzędu 45-55 milionów dolarów. To efekt zaniedbań na poziomie płac i harmonogramu pracy u największego skandynawskiego przewoźnika powietrznego.
Zrzeszające pilotów SAS związki zawodowe od kilku miesięcy sygnalizowały, że piloci zarabiają za mało w stosunku do zysków przedsiębiorstwa, a płace w firmie nie nadążają za procentowym wzrostem płac w gospodarkach krajów nordyckich. Zarząd nie kwapił się jednak do zwiększenia budżetu wynagrodzeń, a więc reprezentanci pracowników sięgnęli po inny środek walki o swoje prawa – odmowę pracy.
Cztery organizacje zrzeszające pracowników żądały stabilizacji harmonogramów pracy – tak aby zatrudnieni mogli wiedzieć z wyprzedzeniem kiedy będą musieli siadać za sterami, a także zrównania płac z wynagrodzeniami u innych przewoźników (0 13 proc. w stosunku do obecnego poziomu) oraz, co budzi skojarzenia z ubiegłorocznym strajkiem w LOT, przywrócenia standardów pracy odebranych trzy lata temu podczas „terapii oszczędnościowej”.
Ponadto, związkowcy naciskali na ukrócenie praktyki polegającej na zatrudnianiu gorzej opłacanych pilotów z Irlandii, co nazywali wprost – nieuczciwą konkurencją.
Konflikt zakończył się podpisaniem porozumienia, w ramach którego firma zgodziła się na spełnienie większości postulatów. SAS będzie zatrudniał przede wszystkim prowadzących maszyny z Danii, Szwecji i Norwegii, grafiki pracy będą bardziej przewidywalne, a płace wzrosną, w tym roku o 3,5 proc, a w kolejnym roku dwa razy tyle.
– Trzyletnia umowa zapewniają stabilność na przyszłość. SAS działa na wysoce konkurencyjnym rynku i teraz musimy zintensyfikować nasze działania, aby nasza firma nadal była solidna, rentowna i godna zaufania – powiedział Rickard Gustafson.
Scandinavian Airlines to największy przewoźnik na północy Europy. W marcu z jego usług skorzystało 2,53 mln podróżnych