Site icon Portal informacyjny STRAJK

Straż Graniczna nie chce wpuścić represjonowanych dziennikarzy do Polski

www.flickr.com/photos/verborrea/manologomez

Małżeństwo dziennikarzy z Tadżykistanu usiłuje bezskutecznie dostać się do Polski, ale są cały czas zawracani na Białoruś. Twierdzą, że Straż Graniczna nie pozwala im złożyć wniosku o ochronę międzynarodową.

Odbijają się od przejścia granicznego Brześć-Terespol. Sandżar Hoszimi, były dziennikarz państwowej telewizji oraz lokalnej sekcji radia Wolna Europa oraz jego żona Sitora Jusupowa, szukają schronienia. Jusupowa pracowała w partyjnej stacji telewizyjnej CATV – należącej do Partii Islamskiego Odrodzenia Tadżykistanu (HNIT).

W 2015 roku po wyborach partia ta została zdelegalizowana. Sitora studiowała wówczas w Moskwie, ale odesłano ją do kraju i usiłowano wymusić zeznania, które obciążyłyby przewodniczącego partii.

– Chcieli, żebym złożyła zeznania przeciwko liderowi HNIT. Grozili rozprawą z rodziną – powiedziała dziennikarka. Gdy naciski służb nie ustawały, para postanowiła uciec z kraju. Chcą osiedlić się w Polsce, ale już któryś raz są zawracani z przejścia w Brześciu.

– Raz udają, że nas nie słyszą. Innym razem mówią, że przekażą sprawę komendantowi – mówi Jusupowa mediom. Sprawę nagłośnił „Dziennik Gazeta Prawna”. W pomoc małżeństwu zaangażowała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

– Nie wiadomo, na jakich zasadach jedni są wpuszczani, a inni nie – uważa Ewa Ostaszewska z HFPC. Straż Graniczna odmawia komentarza na temat poszczególnych osób.

Zdaniem obrońców praw człowieka decyzja o udzieleniu ochrony należy do Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Migranci twierdzą, że uniemożliwia im się złożenie wniosku, na co Straż Graniczna mówi: „Wcale nie proszą o pomoc”. Helsińska Fundacja uznaje to wytłumaczenie za absurdalne i domaga się wyjaśnienia sytuacji represjonowanych dziennikarzy.

Redakcja „DGP” ustaliła nieoficjalnie, że nie mogą wjechać do Polski, ponieważ partia, dla której medium pracowała, znalazła się na celowniku MSW – zaczęła być niesłusznie kojarzona z fundamentalizmem islamskim. – Trzeba rozróżnić radykałów od tych, którzy potrzebują statusu uchodźcy z przyczyn politycznych – uważa Sitora.

Exit mobile version